czwartek, 19 sierpnia 2010

Istota Krzyża a totalitaryzmy i nowa lewica

Przedstawiciele ideologii nowej lewicy Theodor W. Adorno i Max Horkheimer twierdzili, że nie ma żadnego zbawienia i żadnego zbawienia być nie może. Dlatego nowa lewica i neomarksizm są najbardziej niebezpieczne, ponieważ skasowały już całkowicie perspektywę zbawczą."
[-- Ks. prof. dr hab. Tadeusz Guz] 



"Walczący z krzyżem zawsze przegra"


Z ks. prof. dr. hab. Tadeuszem Guzem, kierownikiem Katedry Filozofii Prawa Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II, rozmawia Bogusław Rąpała.

Bogusław Rąpała (Nasz Dziennik): Od kilku tygodni obserwujemy demonstracje i happeningi przeciwników krzyża przed Pałacem Prezydenckim. Obrażanie symbolu religijnego i jego obrońców jest modne. To początek głębszej transformacji, a może kontynuacja ideologii realizowanej od lat?
Ks. prof. dr hab. Tadeusz Guz: Moim zdaniem, jest to raczej kontynuacja różnych ideologii wieków nowożytnych, które expressis verbis wpisały się w negację Krzyża Chrystusa jako prawdziwego znaku zbawienia. Bo w pytaniu o ten Krzyż najważniejsze jest pytanie o zbawienie. Każdy ma jakieś doświadczenie przygodności życia, tzn. jego trosk i cierpień. Szczytem zmagań osoby ludzkiej jest właśnie krzyż, także krzyż w sensie śmierci, czyli rozpadu naszej wspaniałej duchowo-materialnej istoty. Tak jak fundamentalnym zagadnieniem wieków nowożytnych jest pytanie, czy Bóg Osobowy stworzył świat - na które główne ideologie nowożytności dają niestety odpowiedź negatywną - tak też problematyka krzyża, również tego w Warszawie przed Pałacem Prezydenckim, dotyczy drugiego zasadniczego pytania o zbawienie człowieka i świata przez Jezusa Chrystusa jako, według Pisma św. i nauki Kościoła, jedynie prawdziwego Mesjasza.

B. R.: Biorąc pod uwagę hasła wykrzykiwane przez przeciwników krzyża i wypisywane na ich transparentach, można mówić o "dialektyce negatywnej", czyli głównym narzędziu nowej lewicy?
Ks. T. G.: Nie jestem przekonany, czy wszyscy protestujący przeciwko obecności krzyża w tym miejscu publicznym są świadomi swojej pozycji ideowej i tego, że rzeczywiście wpisują się w "negatywną dialektykę" (Th.W. Adorno) krzyża, która - jeśli chodzi o wieki nowożytne - ma swój początek w reformacji Marcina Lutra. Twierdził on, że Krzyż Jezusa z Nazaretu nie jest skutkiem nadużycia wolności przez ludzi i upadłych aniołów, ale że Syn Boga musiał umierać na krzyżu jeszcze przed stworzeniem świata. To oznacza, że Luter w swojej teologii dialektycznej określił życie Boga istotowo poprzez śmierć, a zatem Krzyż w reformacji nie jest znakiem zbawienia człowieka i świata, lecz ostatecznie znakiem samozbawiania się "niesprawiedliwego" Boga.
Natomiast przedstawiciel idealizmu niemieckiego Hegel zaproponował, żeby uświadomić człowiekowi, iż wszelkie cierpienie jest spowodowane niedoskonałością Boga Objawienia chrześcijańskiego. Według niego, istotą wszelkiego bytowania, łącznie z Absolutem, jest właśnie żyć i umierać, a Krzyż nie jest jednorazowym aktem Syna Bożego jako doskonałego Boga i doskonałego Człowieka zarazem, dla zbawienia kosmosu. Ta filozofia niemiecka dokonała racjonalizacji teologii Marcina Lutra i przeniosła myśl teologiczną na płaszczyznę filozoficzną.
W marksizmie i leninizmie świadomie dokonano negacji Krzyża Chrystusa. Marks głosił konsekwentnie, że nie potrzebujemy Chrystusa jako "Pośrednika" zbawienia. Najważniejszym narzędziem, jakie Marks wprowadził do swojej ideologii materialistycznej w miejsce Krzyża Chrystusa, był system komunistyczny, w którym ubóstwiona materia osiąga poprzez ideologię komunizmu samozbawienie.
Również hitlerowcy rozpoczynali swoją działalność od usuwania krzyży. Naziści byli przekonani, że trzeba złamać wiarę w Boga Objawienia chrześcijańskiego i w to miejsce wprowadzić rasę nordycką - jako mesjasza zbawiającego świat. W programie utworzenia "narodowego kościoła Rzeszy" Alfred Rosenberg zażądał "usunięcia z ołtarzy wszystkich krzyży, Biblii i obrazów świętych", a w ich miejsce "położenia po prawej stronie ołtarza 'Mein Kampf' Adolfa Hitlera, a po lewej miecza", natomiast "w dniu założenia" nadmienionego kościoła Trzeciej Rzeszy "musi zniknąć krzyż chrześcijański ze wszystkich kościołów, katedr i kaplic (...) oraz musi zostać zamieniony przez nieprzezwyciężony symbol, Hakenkreuz". Martin Bormann, minister i sekretarz Hitlera, też sądził, że "nie ma żadnego kompromisu pomiędzy narodowym socjalizmem a nauką chrześcijańską". Nawet Bertrand Russell obwiniał dogmatykę katolicką za powstanie niemieckiego nazizmu.
Przedstawiciele ideologii nowej lewicy Theodor W. Adorno i Max Horkheimer twierdzili, że nie ma żadnego zbawienia i żadnego zbawienia być nie może. Dlatego nowa lewica i neomarksizm są najbardziej niebezpieczne, ponieważ skasowały już całkowicie perspektywę zbawczą. Tak więc walka z Krzyżem Jezusa z Nazaretu wpisała się w sposób istotny w całą nowożytną kulturę ludzkości.

B. R.: Wspomniał Ksiądz Profesor, że niektórzy nie są do końca świadomi, w czym uczestniczą, ale czy to zwalnia ich z odpowiedzialności za podzielanie takich ideologii walki z krzyżem?
Ks. T. G.: Na pewno inicjatorzy tych protestów są świetnymi znawcami nowożytnego rozwoju myśli ludzkiej. Jestem pewien, że wielu spośród tych, którzy protestują przeciw obecności krzyża przed Pałacem Prezydenckim, jest wykorzystywanych. Ale ponieważ oni wszyscy mają sumienie zdolne do zasadniczego rozeznania dobra i zła, dlatego też każda walka z krzyżem jest jednak w mniejszym lub większym stopniu świadomym aktem osobowym, i tutaj należy zaznaczyć, że te protesty przeciwko krzyżowi są w najwyższym stopniu karygodne.

B. R.: Kto w takim razie świadomie manipuluje tymi ludźmi?

Ks. T. G.: Tego rodzaju walka z krzyżem wpisuje się w ruchy, które określiłbym jako neokomunistyczno-neoliberalistyczne. Wspólnym mianownikiem wszystkich ideologii, o których już mówiłem, jest istotowa negacja chrześcijaństwa katolickiego jako doktryny, nauki i prawdy. Ale wydaje mi się, że nawet w środowisku liberalnym są ludzie, którzy prywatnie wierzą w Boga i są przekonani, iż Chrystus jest Zbawicielem.

B. R.: Ale za to sposób traktowania wiary jako sprawy prywatnej wyklucza - w ich mniemaniu - krzyż w miejscu publicznym, jakim jest chociażby plac przed Pałacem Prezydenckim.
Ks. T. G.: Każde miejsce w Polsce i na świecie jest dobrym miejscem dla krzyża, ponieważ Chrystus w swoim akcie zbawczym dokonał zbawienia nie tylko samego człowieka, lecz także całego świata. To oznacza, że swoją zbawczą miłością objął każde miejsce na świecie. I dlatego my, jako ludzie, nie możemy powiedzieć, że jakieś miejsce nie jest godne obecności krzyża albo że krzyż nie jest godny jakiegoś miejsca, ponieważ Chrystus umierał za każdy centymetr globu i wszechświata, za wszystko, co istnieje, ale przede wszystkim umierał za człowieka.

B. R.: Przeciwnicy krzyża swoje stanowisko argumentują również świeckością państwa polskiego.
Ks. T. G.: Rzeczywiście, pojawia się tego rodzaju argumentacja, ale trzeba pamiętać, że według Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej suwerenem Polski jest Naród. To znaczy, że jeżeli Naród posiada władzę, a jego reprezentantami są politycy, to zrozumiałe jest, że miejsca publiczne Polski, w których sprawowana jest władza, są własnością katolickiego Narodu Polskiego. I w związku z tym, jeżeli wolą Narodu jest, żeby miejsce, w którym każdy Prezydent Rzeczypospolitej sprawuje władzę, zostało naznaczone krzyżem, to ma do tego nienaruszalne prawo. Tym bardziej że w kontekście tej wielkiej tragedii pod Smoleńskiem polityka polska i Naród Polski zostały dotknięte wielkim krzyżem osobistym i narodowym.

B. R.: Pielęgnowanie pamięci o ofiarach z 10 kwietnia stało się elementem historii Polski, a co za tym idzie - również naszej tożsamości narodowej. Według ideologii nowej lewicy tożsamość jest pojęciem negatywnym. Czy walka z tym konkretnym krzyżem nie jest przejawem takiego sposobu myślenia?
Ks. T. G.: Ależ oczywiście. Proszę zobaczyć, że problematyka tożsamości w nowożytnej filozofii jest całkowicie zatracona. Możemy powiedzieć, że w tych różnych ideologiach, o których była wcześniej mowa, istnieją jeszcze resztki tożsamości. Natomiast właśnie w przypadku nowej lewicy wszelkie mówienie o tożsamości jest radykalnym nazizmem. Dąży się do całkowitego usunięcia tożsamości. Tak jak wyraził się Adorno, że jeśli ktoś obstaje przy tożsamości, to tylko po to, aby unicestwiać drugich. Mówi się o tożsamości bytu, żeby móc go prześladować. Sądzę, że wielu tych, którzy protestują dzisiaj w Polsce przeciwko obecności krzyża przed Pałacem Prezydenckim, sprzeciwia się zarówno symbolowi naszej wiary chrześcijańskiej, jak i symbolowi naszego potężnego dramatu narodowego, jakim była katastrofa z 10 kwietnia.

B. R.: Czy nie niepokoi Księdza Profesora sposób przedstawiania tych wydarzeń w mediach?
Ks. T. G.: Media są niewątpliwie pod bardzo silnym wpływem ideologicznej struktury neomarksizmu, postmodernizmu, i są wobec nich dalece zobowiązane. A to oznacza, że trudno oczekiwać wiarygodnych relacji, zarówno jeśli chodzi o komentarz, jak i zestawienie obrazu ze słowem. Przez to, że wiele koncernów medialnych uległo potężnej ideologizacji, trudno jest im zrozumieć problematykę Krzyża naszego Zbawiciela czy problematykę pokoleniową w Polsce katolickiej, do której - jak mi się wydaje - jednak zdecydowana większość Polaków ma bardzo rzetelne, chrześcijańskie podejście, umiłowanie Boga, Kościoła, sprawy narodowej czy europejskiej. Niestety, przedstawia się te kwestie wycinkowo, a wtedy bardzo łatwo o manipulację.

B. R.: Śledząc wydarzenia na Krakowskim Przedmieściu, z niepokojem można zaobserwować dużą liczbę młodych wśród przeciwników krzyża, którzy często podejmują próby konfrontacji zwłaszcza z osobami starszymi modlącymi się pod tym znakiem wiary.
Ks. T. G.: Zagraniczne koncerny medialne kierują się filozofią o proweniencji postkomunistycznej, neomarksistowskiej i neoliberalistycznej. W związku z tym manipulują nieraz naszym Narodem oraz polskim katolicyzmem, dążąc do przeciwstawienia sobie pokoleń i do pewnego zakłócenia równowagi międzypokoleniowej. Młodzież, która protestuje przeciwko krzyżowi, jest zmanipulowana i nie końca zorientowana ideowo, o co w tym zmaganiu chodzi. Doprowadzenie przez dzisiejszą strukturę polityczną do takich ekscesów przekraczających wszelkie granice przyzwoitości jest jednym ze środków manipulacji Narodem Polskim. Odwraca się w ten sposób uwagę od zasadniczych spraw polskiej racji stanu, nauki, polityki, gospodarki i kultury. I wielkie koncerny medialne niestety mają w tym swój udział. Niemniej jednak jestem przekonany, że mamy bardzo dużo dobrej młodzieży wiernej Bogu i sprawie Kościoła. Warto przywołać tu osobę i wielkie dzieło Sługi Bożego Jana Pawła II jako niezwykłego i bohaterskiego aż do przelewu krwi świadka Krzyża Chrystusa. Jestem przekonany, że wraz z Nim zwyciężymy jako Polacy w tej godzinie doświadczenia krzyża narodowego i państwowego.

B. R.: Partie lewicowe wojnę o krzyż starają się wykorzystać do napiętnowania wszelkich przejawów religijności w życiu publicznym, a szczególnie politycznym.
Ks. T. G.: Z Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, a także ze struktury prawa Unii Europejskiej jasno wynika, że narody Europy mają prawo do uzewnętrznienia swoich praktyk religijnych. To, z czym teraz mamy do czynienia, jest próbą zawężenia przestrzeni wolności religijnej tylko do sfery prywatnej. Krzyż jest symbolem o ogromnej wartości ideowej, moralnej, patriotycznej i politycznej. Właśnie w Chrystusie polityka ma swoje absolutne kryterium dla tego, co dobre i złe. Dlatego stoimy przed pytaniem, czy polityka ma być oparta na Dekalogu i na prawie naturalnym, które jest dostępne dla każdego człowieka na ziemi, wierzącego i niewierzącego, ponieważ każdy człowiek jest dzieckiem Boga i z natury od Niego pochodzi. W przypadku gdy wolność religijną usiłuje się ograniczać, a nawet całkowicie negować, czymś całkowicie słusznym i naturalnym wydaje się to, że Naród katolicki broni się przed tym, żeby nie wykreślić Boga z istoty polityki, nauki, życia społecznego, moralności Narodu, polskiej katolickiej kultury i wszelkich aktywności narodowych. Mamy bowiem do takiego świadectwa nienaruszalne prawo.

B. R.: Dlaczego za sporządzenie karykatury Mahometa można stracić życie, a w Polsce dochodzi do publicznych aktów bezczeszczenia krzyża i nikomu nic za to nie grozi?
Ks. T. G.: To przykład na to, że są narody, które o wiele bardziej cenią wartości religijne. Także ich reprezentanci, czyli politycy, okazują dużo większy szacunek wobec symboli religijnych. Niestety, trzeba przyznać, że polska polityka przeżywa bardzo głęboki kryzys, nie radzi sobie w konfrontacji ideowej we współczesnym świecie i dlatego dochodzi do takich potężnych nieporozumień, jak to na Krakowskim Przedmieściu, które można było w bardzo prosty sposób zażegnać. To, że w codziennych aktach prawnych polskiego czy europejskiego prawodawstwa brakuje odwołań prawno-naturalnych, powoduje, że można u nas - w Polsce czy w Europie - poniżać i deprecjonować znaki naszej wiary katolickiej, co rzeczywiście w niektórych krajach arabskich, afrykańskich czy nawet azjatyckich byłoby nie do pomyślenia. W Polsce mamy obecnie do czynienia z potężną próbą zanegowania krzyża, czyli najważniejszego znaku naszej wiary chrześcijańskiej. Jeżeli Polakom nie uda się obronić tego symbolu, to przypuszczam, że nasz Naród i nasze państwo wpadną w jeszcze głębszy kryzys i nie będziemy w stanie rozwiązać podstawowych problemów w nauce, ekonomii czy w ogóle w zarządzaniu Rzecząpospolitą.

B. R.: Nawet największe systemy ideologiczne wieków nowożytnych, które walczyły z krzyżem, prędzej czy później upadały.
Ks. T. G.: To rzeczywiście bardzo znamienne, że ilekroć ktokolwiek przystępował do walki z krzyżem, tylekroć przegrywał. W XIX w. Heinrich Heine przestrzegał Francuzów przed niszczeniem tego "łagodnego i delikatnego talizmanu", jak określił chrześcijański krzyż i jego "najpiękniejszą zasługę" w obronie człowieka i świata, bo jeśli zostanie on złamany, to wtedy "zrodzi się na nowo taka dzikość starych wojowników", że będą musieli obawiać się o własne francuskie istnienie.
Dzisiaj Polska stoi przed podobną alternatywą: albo pozostanie wierna Krzyżowi Chrystusa jako jedynemu symbolowi prawdziwego zbawienia dokonanego przez prawdziwego Mesjasza, albo pożegna się z Chrystusem i Jego Kościołem. Ufam mocno, że Naród Polski jest na tyle światły, mądry i wierny swoim tysiącletnim dziejom, kulturze chrześcijańskiej, Ewangelii Chrystusa i Kościołowi katolickiemu, że także z tej konfrontacji wyjdzie zwycięsko i również polska polityka stanie się jeszcze bardziej chrześcijańska. Bardzo głęboko wierzę, że zwyciężą Prawda i Miłość Chrystusa symbolizowane w Jego Krzyżu, tak jak zwyciężyły wtedy, kiedy Jan Paweł II stanął na placu Zwycięstwa i wraz z Narodem Polskim stał się w mocy Krzyża Chrystusowego narzędziem służącym do rozpadu wielkiego sowieckiego bloku komunistycznego i odrodzenia się niepodległej Rzeczypospolitej.

B. R.: Dziękuję za rozmowę.
 

"Radio Maryja" [pod artykułem linki do wielu innych publikacji ks. prof. T. Guza]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz