Stanisław Samostrzelnik (ur. ok. 1480 - zm. 1541), Chrystus Frasobliwy, ok. 1515 r., tempera na desce, Muzeum klasztoru Cystersów w Szczyrzycu. Stanisław Samostrzelnik, zwany także jako Stanisław z Mogiły, cysters, malarz, iluminator i miniaturzysta, autor m.in. fresków kościelnych w Szydłowcu i Krakowie. Zmarł w opactwie cysterskim w Mogile, obecnie części krakowskiej Nowej Huty. [Zaścianek - Galeria Malarstwa Polskiego]
Chrystus Frasobliwy ze ściany fary szydłowieckiej, gdzie część swego życia spędził Stanisław Samostrzelnik. [foto: Wikimedia Commons]
Nazwa Frasobliwy pochodzi z opowieści apokryficznej o Męce Pańskiej, z epizodu określanego mianem Przygotowania do ukrzyżowania. Według legendy Chrystus po obnażeniu z szat, w oczekiwaniu na przybicie do krzyża, usiadł na skale i, opierając głowę na dłoni, rozmyślał nad mającą dokonać się męką - świadectwem nieskończonej miłości Boga do człowieka. Scena ta wraz z wieloma innymi, jak Naigrawanie, Biczowanie, stanowiła jeden z wątków, tworzących obszerne, malarskie i rzeźbiarskie, średniowieczne cykle pasyjne. Odeszła w zapomnienie w XVII wieku, kiedy ostatecznie ustalony został układ stacji Drogi krzyżowej, w którym zabrakło owej sceny Oczekiwania.
Najczęściej spotkać można się z opinią, iż rzeźby przedstawiające zafrasowanego Chrystusa pojawiły się po raz pierwszy w XIV-wiecznych Niemczech, Austrii i Niderlandach. To właśnie stamtąd rzeźby Frasobliwego przywędrować miały najpierw na Śląsk i Pomorze, z czasem zaś w inne regiony dzisiejszej Polski i na Litwę.
Różnorodność wspomnianych nazw Zamyślonego Chrystusa zbiega się niejako z bogactwem ujęć ikonograficznych. Spotyka się rzeźby, które przedstawiają Frasobliwego ze związanymi lub skrzyżowanymi rękami. Niekiedy jest przedstawiany w koronie cierniowej, czasem ubrany w długą suknię do ziemi, przepasaną sznurkiem, odsłaniającą bose stopy i dłonie. Zdarza się, że Chrystus na kolanie, pod łokciem ma umieszczoną czaszkę - motyw zaczerpnięty z apokryfów. W XVII-wiecznych rzeźbach ludowych spotyka się królewski płaszcz i berło lub trzcinę trzymaną w ręce. Również twarz Frasobliwego przybiera różny wyraz. Czasem jest niezwykłe ekspresyjna, pełna bólu, smutku, umęczenia, kiedy indziej łagodna, zadumana, pozbawiona śladów cierpienia i męki. Niektóre figury zaskakują zmienionymi proporcjami ciała: za duża lub za mała głowa, przesadnie rozbudowany lub nazbyt wątły tors, jak również zredukowane czy niezwykle wyraziste opracowanie anatomiczne ciała. Część z rzeźb Chrystusa Frasobliwego pokrywana była polichromią - artyści, by zwiększyć ekspresję, malowali na twarzy krwawe łzy spływające z oczu i rany na ciele pozostałe po biczowaniu. [www.pijarzy.pl]
Chrystus Frasobliwy w Rudawce, foto: Marek Lejbrandt [www.mareklejbrandt.com/]
Ks. Jan Twardowski: "Znamy figurę frasobliwego, smutnego, zmartwionego, siedzącego z gołymi nogami, głową opartą na dłoni. Niektórzy teologowie polski czasownik „frasować się” wyprowadzają od niemieckiego fressen: „gryźć się”. Człowiek frasobliwy gryzie się własnym zmartwieniem, ale Jezus jest frasobliwy ze zgryzoty ludzkiej. Podobno wiejski artysta, który pierwszy wyrzeźbił Jezusa frasobliwego, uczynił to pod wpływem słów: „Lisy mają nory i ptaki powietrzne – gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć” (Mt 8,20). W słowach Jezusa dostrzegł każdego człowieka bez dachu nad głową. Jednakże kryje się tu nie smutek, ale zapowiedź: wszystkich, którzy chcą iść za Jezusem, czeka trudna droga. Chrześcijanin musi sobie zdać sprawę, że jego życie jest pielgrzymką doczesną i nawet jeżeli zbuduje sobie willę, daczę z sauną i ogrodem, i tak w pewnej chwili usłyszy:„Pójdź za Mną”. Umrze i będzie musiał porzucić pobudowane domy i wszystkie ziemskie zabezpieczenia. Ewangelia ta nie mówi o śmierci. Mówi o wymaganiach Bożej miłości." [www.pijarzy.pl/]
"W piywnicy"
[wiersz gwarowy]
[wiersz gwarowy]
Patrzem na Cie Pon Jezusie,
jak w piywnicy ciemnej siedzis.
Całyś chory, zatroskany,
nad tym ludzkim, grzychem biedzis.
jak w piywnicy ciemnej siedzis.
Całyś chory, zatroskany,
nad tym ludzkim, grzychem biedzis.
Twoje plecy poranione,
het Cie w poły pozgibało.
Patrzys ino w mojom strone,
jaz mnie serce, zabolało...
het Cie w poły pozgibało.
Patrzys ino w mojom strone,
jaz mnie serce, zabolało...
Jak Ci pomóc, mom Jezusie ?
Co mom zrobić w takiej kwili?
Kie Cie nasi krześcijanie,
w takim miejscu ostawiyli.
Co mom zrobić w takiej kwili?
Kie Cie nasi krześcijanie,
w takim miejscu ostawiyli.
A koróna ta z cierniami
coroz mocniej w głowe dziubie.
Dej mi siyły, Pon Jezusie
w tyj tu ziemskiej cięzkiej próbie.
coroz mocniej w głowe dziubie.
Dej mi siyły, Pon Jezusie
w tyj tu ziemskiej cięzkiej próbie.
Tak Cie syćka ostawiyli,
siedzis cicho, za krotkami.
Mój Jezusie, ostomiyły,
pytom,zmiluj sie nad nami.
siedzis cicho, za krotkami.
Mój Jezusie, ostomiyły,
pytom,zmiluj sie nad nami.
Jutro przydom, po Cie znowu,
krzyz cięzki na plecy dadzom
i z tym krzyzem, pełnym grzechów
na Golgote wyprowadzom.
krzyz cięzki na plecy dadzom
i z tym krzyzem, pełnym grzechów
na Golgote wyprowadzom.
W kości bedom grać o szate.
Nik Cie Jezu nie obroni.
Siedzis cicho, trzymies głowe
w swojej świętej bozej dłoni.
Nik Cie Jezu nie obroni.
Siedzis cicho, trzymies głowe
w swojej świętej bozej dłoni.
A jutro sie syćko stanie,
bedzies jesce gorzej cierpioł.
Śmierć Ci syćka zgotowali,
przydzie razem, z Twojom mękom.
bedzies jesce gorzej cierpioł.
Śmierć Ci syćka zgotowali,
przydzie razem, z Twojom mękom.
Przed wiekami, przewidzieli,
jako sie to syćko stanie.
Tak mi Cie zol, Pon Jezusie,
zanim z grobu, zmartwychwstanies.
jako sie to syćko stanie.
Tak mi Cie zol, Pon Jezusie,
zanim z grobu, zmartwychwstanies.
Tak nic nie wiem, co Ci pedzieć,
coby ulzyć Twym, cierpieniom,
kie sie patrzem, na te światła,
co sie w twej, piywnicy mieniom.
coby ulzyć Twym, cierpieniom,
kie sie patrzem, na te światła,
co sie w twej, piywnicy mieniom.
A Ty siedzis, za krotkami,
bez świat cały niescęśliwy.
Powiedz jak Cie mom pociesyć ?
Mój Jezusie, Frasobliwy.
bez świat cały niescęśliwy.
Powiedz jak Cie mom pociesyć ?
Mój Jezusie, Frasobliwy.
[ -- skorusa5, www.kobieta.pl]
W Drugą Niedzielę Wielkanocną, 11 kwietnia (Niedziela Miłosierdzia Bożego) zakańczamy Oktawę Wielkanocy. Jednak liturgiczny Okres Wielkanocny potrwa jeszcze do niedzieli Zesłania Ducha Świętego (Zielone Świątki), w tym roku do 23 maja. Chrystus Frasobliwy idealnie łączy wszystkie poruszane wątki, i to nie tylko dlatego, że w prawym dolnym rogu programu telewizyjnego, w niemal identycznej pozie umieszczono wizerunek Jana Pawła II. W zasadzie każde dramatyczne wydarzenie z naszego życia możemy utożsamić z figurą Chrystusa Frasobliwego, zranieni mniej lub bardziej, zapatrzmy się w Niego i pokontemplujmy...
Pan Jezus nieludzko umęczony, przysiadł na moment, podparł dłonią głowę i zamyślił się. Za niedługo zostanie ukrzyżowany. Ten moment historyczny, niezwykle głęboki w sensie teologicznym i antropologicznym, tak bliski naturze samotnie cierpiącego człowieka, został wykorzystany w sztuce po raz pierwszy w średniowiecznym "devotio moderna" (warto będzie kiedyś wrócić do szerszego omówienia tego XV-wiecznego nurtu). Figura Chrystusa Frasobliwego jest mistycznym obrazem fizycznych i duchowych cierpień Zbawiciela, wzywającym do naśladowania jego duchowej postawy. Na związek tematyczny z Męką Chrystusa wskazuje wyniszczenie (debilitatio) ciała Chrystusa - ślady biczowania, cierniowa korona oraz frasobliwa poza, wyrażająca smutek odosobnienia i trwogę przed nieuchronną śmiercią. Dramatyczne wyobrażenie Chrystusa Frasobliwego, swą lirycznością i wyrazem zadumanej twarzy, zdobyło szczególną popularność wśród ludu, dzięki utożsamieniu cierpień pasyjnych Zbawiciela z trudami życia prostych ludzi. Postać Chrystusa wyraża zatem współczucie i pomaga przetrwać zło i przemoc świata. Jest chłopskim nośnikiem tajemnicy Wcielenia i jej konsekwencji - wspólnoty z Chrystusem. Z czasem figura Chrystusa Frasobliwego umieszczana na rozdrożach wsi i miasteczek, stała się także malowniczym elementem polskiego krajobrazu. Obraz fascynuje swą niezwykłą wymową do dziś.
Śmierć Jana Pawła II, Watykan, 2 kwietnia 2005 (w prawym dolnym rogu wizerunek Zmarłego w postawie Chrystusa Frasobliwego).
Henryk Mikołaj Górecki, "Totus tuus", op. 60, 1987 r. Wyraz hołdu kompozytora złożony Janowi Pawłowi II (utwór oparty o łaciński pięciowiersz polskiej współczesnej poetki Marii Bogusławskiej). Na filmie koncert w katedrze w argentyńskim górskim kurorcie San Carlos de Bariloche. Chórem Coro de Cámara Patagonia dyryguje Eduardo Andrés Malachevsky, 8-12-2008 r.
"Totus tuus"
[--Maria Bogusławska]
[--Maria Bogusławska]
Maria!
Totus tuus sum, Maria,
Mater nostri, Redemptoris,
Virgo Dei, virgo pia
Mater mundi Salvatoris.
Totus tuus sum, Maria!
Totus tuus sum, Maria,
Mater nostri, Redemptoris,
Virgo Dei, virgo pia
Mater mundi Salvatoris.
Totus tuus sum, Maria!
"Cały Twój!"
Maryjo!
Jestem cały Twój, Maryjo
Matko Odkupiciela,
Bogurodzico Dziewico, Matko Boża,
Matko Zbawiciela świata.
Jestem cały Twój, Maryjo!
Jestem cały Twój, Maryjo
Matko Odkupiciela,
Bogurodzico Dziewico, Matko Boża,
Matko Zbawiciela świata.
Jestem cały Twój, Maryjo!
Ks. Marco Frisina, "Totus tuus" (tekst jak wyżej)
Ks. Marco Frisina, "Jezus Chrystus jest moim życiem"
Jan Paweł II, wspomnienie.
Hiszpańskie "muchas gracias" (dziękuję bardzo): "Juan Pablo II - mi vida" (Jan Paweł II - moje życie). Ilustracja muzyczna: piosenka Amy Lee i Bena Moody'ego "My Immortal" (moja nieśmiertelność) z płyty zespołu Evanescence, "Fallen", 2003 r.
Przesłanie papieskie w światłach Różańca
Różaniec Jana Pawła II (część I: Tajemnice radosne - wcielenie i ukryte życie Chrystusa)
1/ Zwiastowanie NMP (pokora)
Życie Ojca Świętego Jana Pawła II, wypełnione po brzegi apostolskim trudem, raz po raz było przerywane ciszą. Nagle, wśród otaczającego Go zgiełku, Papież opuszczał świat, zamykał się w izdebce swego serca i spotykał z Bogiem. Wchodził coraz głębiej w mistyczne zjednoczenie. Był sam na sam z Panem. Jak Matka Najświętsza w Nazarecie otwierał się na Boga. I jak Ona mówił "fiat" na całą swą trudną drogę. Wszak był i jest "Totus Tuus". Od Niej się uczył najważniejszej tajemnicy życia: spotykania się ze swym Stwórcą i Zbawcą, tak bliskiego, że można usłyszeć Jego szept i zrozumieć, co to znaczy "Pan z Tobą". Jan Paweł II przez cały swój pontyfikat uczył nas pierwszej tajemnicy Różańca. Tłumaczył, że najpierw musi być Zwiastowanie - spotkanie z Panem, a dopiero potem, w jego konsekwencji, Nawiedzenie - spotkanie z ludźmi.Bez zrozumienia papieskiej mistyki nie zrozumiemy owocności Jego apostołowania.
2/ Nawiedzenie św. Elżbiety (miłość bliźniego)
Ojciec Święty chciał się spotkać z każdym z nas, każdego przytulić do serca, każdemu pomóc. Jak Maryja był gotów udać się z pośpiechem w najdłuższą nawet drogę, by dotrzeć do człowieka, który potrzebuje pomocy. Czynił to w wielkiej pokorze, bo to nie Jan Paweł II był bohaterem owych nawiedzin, jakie przez 26 lat pontyfikatu przeżywały setki narodów i miliony ludzi. Papież niósł w sobie Chrystusa, który chciał obudzić śpiące w nas ziarenko świętości. I sprawić, by nasze serca zatańczyły jak Jan ukryty w łonie Elżbiety, i nigdy nie przestały już bić dla Boga. W papieskich nawiedzeniach "Chrystus szedł do Jana". Dlatego Jan Paweł II nie chciał być na pierwszych stronach gazet. Chciał, by znalazł się tam Jezus. Chciał, by spotkania z Nim - także teraz, gdy stajemy tak blisko Niego po Jego odejściu - kierowały nasz wzrok na Zbawiciela.
3/ Narodzenie Pana Jezusa (ubóstwo)
Wszystko, co czynił Ojciec Święty, czynił przyzywając imienia Maryi. Nie może być inaczej, skoro "Bóg stał się człowiekiem z Maryi Dziewicy". Jan Paweł II nauczył się tej prawdy na pamięć: życie przychodzi przez Maryję. Bo Ona sprowadza Boga na ziemię. To dlatego stał się "Totus Tuus". Modlił się do Maryi, Jej poświęcał świat, oddawał Jej ludzi, narody i kontynenty, nas i nasze rodziny. Chciał, by stały się miejscem narodzin Boga. Bez Maryi jest to niemożliwe. Przy tych narodzinach musi być Boża Matka. Ta maryjność, której uczył nas Jan Paweł II, nie musi być na pierwszym planie. Nawet w Betlejem Maryja pozostawała w cieniu Jezusa. Ale bez Niej nie byłoby Go wśród nas. A gdy już Zbawiciel przyszedł i ludzie zaczęli oddawać mu hołd, Maryja stała się Jego tronem. Jan Paweł II woła w tajemnicy Narodzenia Pańskiego: Chrystus nie będzie w naszym życiu Panem i Królem, jeśli do swego serca nie zaprosimy Maryi.
4/ Ofiarowanie Pana Jezusa (posłuszeństwo)
Jan Paweł II uczył się od wielkich świętych, że jeśli chce się ofiarować Bogu, to trzeba oddać Mu całego siebie, wszystko bez wyjątku. A najlepiej uczynić to przez ręce Matki Chrystusowej, która to oddanie oczyszcza z egoizmu, uszlachetnia, czyni świętym. Papież wiedział - i wiedzę tę wprowadził w życie - że zanim rozpocznie się jakąkolwiek działalność, trzeba zacząć od jej ofiarowania Panu. I tak było w życiu Ojca Świętego. By Bóg mógł posłużyć się papieskim słowem, modlitwą, spotkaniem, Jan Paweł II ofiarowywał Mu to wszystko. A ofiarować siebie, to dać w swojej pracy miejsce Bogu. To dlatego słowa wypowiedziane przez Papieża przywoływały Ducha, kruszyły mury, nawracały serca, wyciskały łzy gwałtownego nawrócenia. Powtarzane przez innych nie miały mocy. Były tylko słowami ludzkimi. Nie było w nich miejsca dla Boga. A tak każdy gest, nawet najmniejszy, stawał się dla Boga sposobnością do dokonywania wielkich dzieł.
5/ Znalezienie Pana Jezusa (szukanie Jezusa)
Czego szukał Ojciec Święty? Inaczej niż nam, nie marzyła Mu się sława, uznanie, bogactwo czy władza. "Poganie o to zabiegają". On szukał Jezusa. Jako teolog szukał Go w dziejach świata, jako filozof odnajdywał Go w ludzkiej myśli, jako wizjoner dostrzegał Go w nadchodzącej przyszłości. Ale jako Papież szukał Chrystusa przede wszystkim w każdym spotkanym człowieku. Potrafił dostrzec Go w zamachowcu, w komuniście, przestępcy, nędzarzu. gdyby spojrzał na nas, też zobaczyłby to, czego sami pewnie nie widzimy. Widziałby w nas Chrystusa. Zdumiewające, jakim Jan Paweł II był mistrzem szukania i odnajdywania Boga w człowieku. W każdym potrafił Go dostrzec. Swym radosnym znajdywaniem Jezusa uczył nas dostrzegać w bliźnim Chrystusa. Wiedział dobrze, że takie spojrzenie zmienia cały świat. Kto widzi w drugim Chrystusa, nie podniesie ręki, nie ciśnie kamieniem, nie wypowie słowa, które rani.
[ -- Wincenty Łaszewski, Nasz Dziennik, 9-10 kwietnia 2005]
Różaniec Jana Pawła II (część II: Tajemnice światła - momenty życia publicznego o szczególnej wadze)
1/ Chrzest Pana Jezusa w Jordanie (odrodzenie z wody i Ducha Świętego)
"W którą stronę iść" - pytali ludzie. "Drogą chrztu" - odpowiadał Ojciec Święty. Bo ten sakrament jest początkiem naszej wędrówki do nieba, jest wejściem na szlak współpracy z łaską, jest otwarciem się na natchnienia Ducha Świętego, jest darem zapomnienia o sobie, by pamiętać o Bogu. Iść drogą chrztu, to wędrować szlakiem rozjaśnionym tajemnicą światła Chrystusowego, a na tej drodze możemy być pewni macierzyńskiej obecności Maryi. Chrzest to rzucenie w nasze serca ziarna świętości. Ojciec Święty na własnym przykładzie pokazuje, ze mamy być troskliwym ogrodnikiem opiekującym się małym nasieniem, jakie otrzymaliśmy na chrzcie świętym. Człowieka z Wadowic, który na chrzcie otrzymał imię "Karol", wierność łasce chrztu przeprowadziła przez studia polonistyczne i teatr, do kapłaństwa i biskupstwa, po służbę Kościołowi krakowskiemu, i dalej na Stolicę Piotrową w Rzymie, i jeszcze dalej - do nieba. Jeśli szukamy wspólnego mianownika z Ojcem Świętym, to jest nim właśnie chrzest. I oby kiedyś niebo!
2/ Objawienie się Pana Jezusa na weselu w Kanie (rodzina w zaufaniu i posłuszeństwie)
Ojciec Święty często przypominał, że cud z Kany Galilejskiej jest pierwszym cudem dokonanym przez Jezusa, że został uczyniony ze względu na rodzinę i że wyjednała go Matka Zbawiciela. Co więcej, dokonał się on nie bez współpracy ludzi. Można by rzec, że Ojciec Święty cały pontyfikat uczynił Kaną Galilejską. Opiekę nad Kościołem powierzył Maryi, zaprosił do współpracy ludzi, wielką troską otoczył rodzinę. Raz po raz dawał do zrozumienia, że najważniejsza jest rodzina. Troszczył się o nią aż po gotowość przyjęcia cierpienia. Sam o tym mówił, że Papież musi cierpieć dla rodziny, bo w walce o jej ocalenie nie pozostał już żaden inny argument. Jan Paweł II wiele razy powtarzał, że przyszłość świata biegnie przez rodzinę i że to ona jest dziś najbardziej zagrożona. Dziś zaprasza nas do współpracy z Maryją, by ratować rodzinę: może nawet naszą. Papież wzywa nas do zaproszenia Matki Jezusa, by Jezus mógł za naszym pośrednictwem dokonać cudu przemiany.
3/ Nauczanie Pana Jezusa o Królestwie i potrzebie nawrócenia (wewnętrzna przemiana)
Jan Paweł II znał sekret skutecznego nawrócenia ludzi, wiedział, że najpierw trzeba ukazać im piękno królestwa Bożego. Dlatego wiele mówił o królestwie. Sam był jego świadkiem i nieustannie dawał nam dowody jego wspaniałości. Ukazywał jego owoce - swoją radością, optymizmem, pewnością, że ostatnie słowo należy zawsze do Boga. Ojciec Święty był wiarygodnym świadkiem królestwa. Dlatego miał prawo wzywać do nawrócenia. Mówiąc o nim, Jan Paweł II wskazywał często na Maryję i zapraszał do modlitwy za Jej wstawiennictwem. Bo Ona potrafi uratować człowieka, Ona może wyciągnąć nas, zakleszczonych w labiryntach grzechu, i postawić na drodze nawrócenia. Kiedy pragniemy być tacy jak umiłowany Papież, słyszymy najpierw o konieczności nawrócenia. Bo aby cieszyć się owocami królestwa, na które wskazuje Jego życie, trzeba się szczerze nawrócić. Bez nawrócenia nigdy nie staniemy się podobni do Ojca Świętego. Nigdy też nie zrozumiemy w pełni Jego życia i Jego nauki.
4/ Przemienienie na górze Tabor (objawienie Bożej chwały)
Wiele razy wspinaliśmy się na nasze góry przemienienia. Zabierał nas na nie Ojciec Święty Jan Paweł II. Nasze serca przepełniały wówczas zachwyt i radość. Nasze dusze śpiewały: "Dobrze, że tu jesteśmy!". Najwyższy Pasterz Kościoła wprowadzał nas w czwartą tajemnicę światła, by nas umocnić, by ukazać drogę prowadzącą ku wiośnie chrześcijaństwa, ku cywilizacji miłości, ku epoce pokoju. Potrzebujemy takich chwil, kiedy objawia się nam Boża chwała. Ale góra Tabor nie jest miejscem odpoczynku ani miejscem, w którym mamy zamieszkać na stałe. Prawdziwa góra Tabor jest jak wieża, z której roztacza się widok na otaczający nas świat. Cel wejścia na jej szczyt jest jeden: ujrzeć światło i zejść z góry, by biec odkrytą drogą. Nie zatrzymujmy się w miejscu naszego spotkania z Ojcem Świętym. Wsłuchajmy się w Jego naukę i ruszajmy w drogę. Jan Paweł II mówi: "Jeśli mnie słuchacie, to wstańcie, chodźmy!"Chrześcijaństwo nie jest rajskim ogrodem, lecz drogą do niego.
5/ Ustanowienie Eucharystii (umiłowanie do końca - nowe przymierze)
Czym jest ów Chleb, przed którym padają w proch aniołowie? To Bóg wśród nas, to Pan nieba i ziemi, który daje się nam w nieskończonej miłości. Bóg daje nam siebie. A my? Miłości Boga można nie dostrzec, odwróciwszy głowę. Miłością tą można wzgardzić, wzruszając obojętnie ramionami. Można też uklęknąć przed Nią w głębokiej adoracji. Na odwróconą głowę, na pogardliwe spojrzenie, na zaciśniętą pięść, Bóg odpowiada zawsze jednakowo - miłością, która nigdy kochać nie przestanie. Dlatego Eucharystia jest sakramentem światła, nadziei i nieskończonego miłosierdzia. Czy nie mówił nam o tym Ojciec Święty, kiedy ukazywał ludziom Chrystusa obecnego w Najświętszym Sakramencie? Uwierzmy: Bóg jest z nami, nie opuścił nas i nie przestał nas kochać mimo naszych grzechów. Nawet jeśli daleko od Niego odeszliśmy, On od nas nie odszedł nawet na krok. Wystarczy uklęknąć przed Nim, by znaleźć się w kręgu Jego przemieniającego światła i znów poczuć się dzieckiem Bożym.
[opracował Wincenty Łaszewski, Nasz Dziennik, 9/10 kwietnia 2005]
"Tu es Petrus" (Ty jesteś Piotr) - przekazanie "Kluczy Królestwa" DVD [foto: www.fnp.pl]
►"Niedziela Wielkanocna z Janem Pawłem II" [przesłanie papieskie w światłach Różańca w opracowaniu Wincentego Łaszewskiego]:
►Część 1 [tajemnice bolesne]
►Część 2 [tajemnice chwalebne]
►Część 3 [tajemnice radosne i tajemnice światła]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz