"Zróbmy zasadzkę na sprawiedliwego, bo nam niewygodny:
sprzeciwia się naszemu działaniu, zarzuca nam przekraczanie Prawa,
wypomina nam przekraczanie naszych [zasad] karności."
[Mdr 2, 12]
sprzeciwia się naszemu działaniu, zarzuca nam przekraczanie Prawa,
wypomina nam przekraczanie naszych [zasad] karności."
[Mdr 2, 12]
Czy Andrzej Wajda nakręciłby heroiczny w wymowie film o marksizmie-leninizmie?
Andrzej Wajda z Jerzym Andrzejewskim w 1958 r. zapalają lampki za bezsensowną ofiarę Armii Krajowej.
Tuż przed wykonaniem swojego ostatniego zadania, w barze rozmawiają dwaj byli żołnierze Armii Krajowej, Maciek Chełmicki i jego dowódca, Andrzej. Pyta Maciek:
- Pamiętasz?
- Co?
- Spirytus u Rudego. Nie pamiętasz?
- Kiedy to było? (...) Aneczka, Bilga, Kossobudzki, Rudy, Kajtek... Ale my żyjemy!
- Jednak to były czasy, Andrzej... Jak się żyło i w jakiej kompanii było kiedy tylu fajnych chłopców i dziewcząt...
- Co z tego? Wszyscy prawie zginęli.
- No, inna sprawa... Ale życie było fajne!
- Myśmy byli inni.
- Młodsi.
- Nie tylko... Hm, wiedzieliśmy czego chcemy.
- No wiesz...
- Wiedzieliśmy, czego od nas chcą.
- Odkryłeś! To jasne... A czegóż oni mogli innego chcieć? Żebyśmy ginęli... Teraz chcą to samo! W porządku - stać nas na to!
- Nie zgrywaj się, ginąć to żadna sztuka...
- Zależy jak! [podkreślenia moje: Maciek jeszcze nie wie, że za parę godzin zginie na śmietniku, a Andrzej myli się, i to bardzo, bo obaj nie potrafią nawet ginąć]
- Tylko to potrafimy!
- Mało?
- Beznadziejnie mało!
- Przesadzasz... Przesadzasz, Andrzej... Przecież nie trzeba tego wszystkiego tak brać na serio... Po prostu trzeba się przepchać przez tą całą hecę, nie dać się nabrać, nie nudzić się... Czego więcej?
- Może.
- Co?
- Spirytus u Rudego. Nie pamiętasz?
- Kiedy to było? (...) Aneczka, Bilga, Kossobudzki, Rudy, Kajtek... Ale my żyjemy!
- Jednak to były czasy, Andrzej... Jak się żyło i w jakiej kompanii było kiedy tylu fajnych chłopców i dziewcząt...
- Co z tego? Wszyscy prawie zginęli.
- No, inna sprawa... Ale życie było fajne!
- Myśmy byli inni.
- Młodsi.
- Nie tylko... Hm, wiedzieliśmy czego chcemy.
- No wiesz...
- Wiedzieliśmy, czego od nas chcą.
- Odkryłeś! To jasne... A czegóż oni mogli innego chcieć? Żebyśmy ginęli... Teraz chcą to samo! W porządku - stać nas na to!
- Nie zgrywaj się, ginąć to żadna sztuka...
- Zależy jak! [podkreślenia moje: Maciek jeszcze nie wie, że za parę godzin zginie na śmietniku, a Andrzej myli się, i to bardzo, bo obaj nie potrafią nawet ginąć]
- Tylko to potrafimy!
- Mało?
- Beznadziejnie mało!
- Przesadzasz... Przesadzasz, Andrzej... Przecież nie trzeba tego wszystkiego tak brać na serio... Po prostu trzeba się przepchać przez tą całą hecę, nie dać się nabrać, nie nudzić się... Czego więcej?
- Może.
Psychicznie załamani, biedni, zagubieni akowcy... nie mający zielonego pojęcia właściwie o niczym... Lata dopiero co zakończonej okupacji nazywają "fajnym życiem". Wprawdzie nie mówią tego wprost: czyżby chodziło im o to, że mogli sobie postrzelać do Niemców? Kto nazywa okropieństwa wojny "fajnym życiem"? Nawet walcząc w obronie koniecznej, nie sądzę, by znalazł się ktokolwiek, kto by tak nazywał wojnę. Maciek i Andrzej na samym początku filmu, zamiast wysokiej rangi komunisty, zabijają omyłkowo niewinnych ludzi, nie mając z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia. Tak zachowują się przede wszystkim najemnicy, ludzie o mocno zachwianej osobowości, wyzbyci jakichkolwiek uczuć wyższych i zasad moralnych. Być może oszukani, zmanipulowani. Przesłanie filmu jest mniej więcej takie: podziemie AK/WiN było bez sensu. Sens dla Polski i Polaków przyszedł z Kremla, a że "po drodze" była "Operacja Polska" (1937-1938), Katyń 1940, łagry syberyjskie, więzienia NKWD i SB...? Czyli brechtowskie „Nie nawiązywać do dobrego Starego, lecz do złego Nowego” ["Bertolt Brecht: marksizm-leninizm wiecznie żywy?"]
Nie sposób zrozumieć istoty "Popiołu i diamentu" bez świetnej analizy Krzysztofa Kąkolewskiego, pt."Diament odnaleziony w popiele".
Maciek Chełmicki według Andrzeja Wajdy i Jerzego Andrzejewskiego ginie na śmietniku. I taki symbol bojownika AK i WiN o niepodległość Ojczyzny przejął Donald Tusk ze swoim już słynnym powiedzeniem:"Polskość to nienormalność".
Przeszło pół wieku później Andrzej Wajda wzywa do zapalania lampek za ofiarę (według niego sensowną) armii Rosji sowieckiej. [www.9maja.pl/popieraja.php]
Świeczki na grobach zapalamy zwyczajowo na początku listopada, i to na wszystkich grobach bez wyjątków, także poległym żołnierzom Rosji sowieckiej. Wzywanie całego Narodu do takiej formy pamięci w innym terminie, przynależy jedynie oddaniu czci ofiarom, które w wyjątkowych okolicznościach oddały swe życie dla dobra Ojczyzny. Wiadomo, że rozkazy najwyższych dowódców radzieckich nie miały nic wspólnego z rzeczywistym wyzwalaniem Polski, wręcz przeciwnie, zaprowadziły nowy terror i wieloletnie niewolnictwo. Biednym ofiarom - wykonawcom tych rozkazów - zapalamy znicze w swoim czasie. Taka pamięć jest wystarczająca.
Jeszcze po 1956 r. polscy więźniowie łagrów pracowali w kopalni rudy żelaza pod Norylskiem. W rok po filmowej premierze "Popiołu i diamentu" Andrzeja Wajdy, w 1959 r. z łagru w Norylsku zwolniono żołnierza Armii Krajowej Józefa Halskiego (po powrocie do PRL trafił wprost do więzienia w Inowrocławiu). Ostatnim polskim partyzantem poległym 21-10-1963 r. w walkach z komunistycznym okupantem był Józef Franczak ps. "Lalek", żołnierz zgrupowania mjr. Hieronima Dekutowskiego "Zapory".
Sowiety – państwem doskonałej zbrodni
Ktoś z boku mógłby powiedzieć: czy to takie ważne? Przecież bolszewicy w ciągu 40 lat panowania wymordowali miliony. Dziesięć tysięcy mniej – więcej, cóż za różnica... Kropla w morzu przelanej krwi. – Niewątpliwie jest trochę racji w tym ponurym rozumowaniu. Z drugiej jednak strony ta zbrodnia, w jej całości, służyć może za najbardziej lapidarny przykład systemu, w którym największym przestępcą jest – samo państwo. I właśnie ta rzecz przesądza o „wzorcowym” charakterze zbrodni katyńskiej, a nie ilość wymordowanych, czy ich narodowość.
Ci ludzie nie zostali zabici ani w wojnie zewnętrznej, ani domowej; nie zginęli w warunkach wywołanych głodem lub społeczną przebudową państwa, jak to ginęli ludzie np. w okresie kolektywizacji; nie z wyroku, chociażby najbardziej występnego, sądu partyjnego lub zaocznego kolegium orzekającego; nie wskutek wyczerpania i chorób w łagrach i więzieniach; nie gdzieś w szerokim rozproszeniu w przestrzeni i czasie. W wypadku „Katynia” mamy wszystkie elementy kryminalnego systemu ujawnione w klasycznym wzorze zbrodni: Bolszewicy, nie wypowiadając wojny, napadają na obce państwo, uprowadzają tyle-to ludzi i po pewnym czasie postanawiają ich zabić. A że ludzie ci są powszechnie znani i z nazwiska, i zawodu, i sytuacji społecznej, więc zabić tajnie i tajnie zakopać. Zatrzeć wszelkie ślady przestępstwa. Właśnie w ten sposób, jak to czyni notoryczny przestępca kryminalny.
Tu należy zwrócić uwagę na fakt znamienny. To że się udało trupy wykopane w lasku katyńskim tak łatwo zidentyfikować, zawdzięczamy właśnie tej procedurze: zacierania śladów. Gdyż wymordowani zakopani zostali „tak jak stali”, wraz ze wszystkimi dokumentami, listami, gazetami, zaświadczeniami itd. Ażeby nie mieć z tym żadnego kłopotu, nie prowadzić żadnej korespondencji; aby nie ostało żadnego archiwum, żadnych protokołów dotyczących pozostałych przedmiotów. Słowem: aby wszystko razem zginęło pod ziemią!
Tu należy zwrócić uwagę na fakt znamienny. To że się udało trupy wykopane w lasku katyńskim tak łatwo zidentyfikować, zawdzięczamy właśnie tej procedurze: zacierania śladów. Gdyż wymordowani zakopani zostali „tak jak stali”, wraz ze wszystkimi dokumentami, listami, gazetami, zaświadczeniami itd. Ażeby nie mieć z tym żadnego kłopotu, nie prowadzić żadnej korespondencji; aby nie ostało żadnego archiwum, żadnych protokołów dotyczących pozostałych przedmiotów. Słowem: aby wszystko razem zginęło pod ziemią!
Dalej: system terroru i zastraszania, panujący w ustroju komunistycznym, ujawnił najpełniej swe praktyczne korzyści w takim wypadku, jak kryminalne przestępstwa dokonywane przez państwo. Podobnie jak postępuje banda zbrodniarzy, która zastrasza ewentualnych świadków: „A no, spróbuj tylko pisnąć słówko!” Albo terrorem zmusza świadków do składania fałszywych zeznań.
Najbardziej jednak charakterystyczną cechę tego rodzaju kryminalnego przestępstwa stanowi zawsze: zaparcie się winy, fałszywe alibi lub zgoła zrzucenie winy na kogo innego. – Nawet Hitler, mordując miliony Żydów, nie wypierał się tego czynu, tylko go usprawiedliwiał swoim światopoglądem. Komuniści natomiast, jak to wykazała sprawa katyńska, nie tylko się wyparli, lecz zrzucili winę na tego, kogo sami nazywają największym zbrodniarzem. W ten sposób przyznali, że ten czyn nie ma usprawiedliwienia ideologicznego, światopoglądowego, ale jest zbrodnią... notoryczną.
Gdy nad globem ziemskim pojawił się pierwszy „Sputnik”, wszyscy komuniści i ich „sputnicy” na szerokim świecie zakrzyczeli wielkim głosem o niebywałych rzekomo osiągnięciach sowieckich. W rzeczywistości jednak, nie było to żadne „niebywałe” osiągnięcie, a jak wiemy dziś, aż nadto „bywałe”, normalne dla epoki, w której żyjemy. Uwarunkowane jedynie środkami materialnymi. – Natomiast istnieje dziedzina, w której technika sowiecka istotnie prześcignęła wszystkie państwa na świecie. Jest to technika w dziedzinie zbrodni.
Minęło 18 lat od chwili, gdy 10 tysięcy ludzi, znanych z imienia i nazwiska, i sytuacji społecznej, osadzonych w obozach w Ostaszkowie i Starobielsku, zginęło raptem na oczach całej Europy, bez śladu. Mamy drugą połowę XX wieku. Technika w nauce kryminologii uczyniła olbrzymie postępy. Wykrywa się najbardziej skomplikowane przestępstwa, rozwiązuje najbardziej zawiłe zagadki kryminalistyczne. A oto nie możemy do dnia dzisiejszego ustalić, gdzie wymordowano i gdzie zakopano – nie jednego człowieka, ale 10 tysięcy ludzi.
Czy tego rodzaju tajemnica byłaby możliwa do utrzymania w Ameryce? W zachodniej Europie? W jakimkolwiek cywilizowanym kraju, w którym nie panują komuniści? Ale nawet nie cywilizowanym! Gdyby ci ludzie przepadli nawet w dziewiczych puszczach Nowej Gwinei, Kongo czy dorzecza Amazonki, gdyby byli zamordowani w Arktyce czy Antarktydzie, to przy dzisiejszym rozwoju techniki i nauki, znalazłoby się sto sposobów, aby ustalić nie tylko okoliczności, ale dokładne miejsce zbrodni i ukrycia 10 tysięcy trupów. Wszędzie na szerokim świecie, prócz – pod rządami komunistów, gdzie technika zbrodni jest udoskonalona i zabezpieczona przez aparat państwowy, samo państwo.
Minęło 18 lat od chwili, gdy 10 tysięcy ludzi, znanych z imienia i nazwiska, i sytuacji społecznej, osadzonych w obozach w Ostaszkowie i Starobielsku, zginęło raptem na oczach całej Europy, bez śladu. Mamy drugą połowę XX wieku. Technika w nauce kryminologii uczyniła olbrzymie postępy. Wykrywa się najbardziej skomplikowane przestępstwa, rozwiązuje najbardziej zawiłe zagadki kryminalistyczne. A oto nie możemy do dnia dzisiejszego ustalić, gdzie wymordowano i gdzie zakopano – nie jednego człowieka, ale 10 tysięcy ludzi.
Czy tego rodzaju tajemnica byłaby możliwa do utrzymania w Ameryce? W zachodniej Europie? W jakimkolwiek cywilizowanym kraju, w którym nie panują komuniści? Ale nawet nie cywilizowanym! Gdyby ci ludzie przepadli nawet w dziewiczych puszczach Nowej Gwinei, Kongo czy dorzecza Amazonki, gdyby byli zamordowani w Arktyce czy Antarktydzie, to przy dzisiejszym rozwoju techniki i nauki, znalazłoby się sto sposobów, aby ustalić nie tylko okoliczności, ale dokładne miejsce zbrodni i ukrycia 10 tysięcy trupów. Wszędzie na szerokim świecie, prócz – pod rządami komunistów, gdzie technika zbrodni jest udoskonalona i zabezpieczona przez aparat państwowy, samo państwo.
W tej dziedzinie nic się nie zmieniło
Pouczają nas teraz... życzliwi ludzie, że „komunizm się zmienia”, bo „zmieniają się komuniści”... Owszem, oni się zmieniają. Nawet zawsze się zmieniali. To tylko pamięć ludzka jest krótka. Gdy się „zmieniali” tacy ludzie jak Trocki, Bucharin, Zinowiew, Kamieniew, Krestinskij... etc. etc., przed dwudziestu przeszło laty, też rokowano wielkie nadzieje, z tą różnicą wszelako, iż nikomu wówczas nie przychodziło do głowy trockistów i bucharinistów traktować jako naszych – sojuszników w walce ze „stalinizmem”... Gdy się „zmieniał” Tuchaczewski, było więcej gadania niż dziś, gdy Żukow. Gdy rozstrzeliwano Jagodę i Jeżowa...
Dziś rozstrzelano Berię i Mierkułowa, jak wiemy, bezpośrednich wykonawców zbrodni katyńskiej. Umarł Stalin. Umarł Wyszynski, (prokurator, potem sowiecki minister spraw zagranicznych). Z całej ówczesnej szajki, odpowiedzialnej za tę zbrodnię, pozostał tylko Mołotow, a i ten w niełasce. Czy się jednak w sprawie zbrodni katyńskiej coś zmieniło? Nic a nic. Po dawnemu w Kozich Górach nad brzegiem Dniepru stoi pomnik łgarstwa, że to nie oni, nie bolszewicy, nie komuniści dokonali tej zbrodni. – Zmienił się Bierut i nastał Gomułka w Polsce. Czy się w tej sprawie, w sprawie Katynia, coś zmieniło? Ani o jotę. Po dawnemu nie wolno o tym ani mówić głośno, ani pisać. Zbrodnia, zatajanie zbrodni, współdziałanie ze zbrodnią, zacieranie śladów zbrodni, przemilczanie zbrodni – to wszystko w pojęciu naszym leży w płaszczyźnie tej samej – treści. Nie tylko zresztą w naszym.
Lenin był największym nauczycielem w dziedzinie: treści i formy. Zmianę formy dopuszczał, treści nigdy. Zmieniają się więc komuniści i zmienia się forma taktyczna. Treść pozostała ta sama. (mój dopisek: ta myśl ma dziś 52 lata, czy cokolwiek straciła na swojej aktualności?)
I dlatego nie wiemy i Bóg raczy wiedzieć, czy dowiemy się kiedykolwiek, gdzie wymordowano i gdzie zakopano przeszło 6 tysięcy jeńców polskich z Ostaszkowa i prawie 4 tysiące jeńców polskich ze Starobielska.
Lenin był największym nauczycielem w dziedzinie: treści i formy. Zmianę formy dopuszczał, treści nigdy. Zmieniają się więc komuniści i zmienia się forma taktyczna. Treść pozostała ta sama. (mój dopisek: ta myśl ma dziś 52 lata, czy cokolwiek straciła na swojej aktualności?)
I dlatego nie wiemy i Bóg raczy wiedzieć, czy dowiemy się kiedykolwiek, gdzie wymordowano i gdzie zakopano przeszło 6 tysięcy jeńców polskich z Ostaszkowa i prawie 4 tysiące jeńców polskich ze Starobielska.
[„Dodatek Tygodniowy” „Ostatnich Wiadomości”, Mannheim 1958, nr 16]
Nathalie Cardone, "Hasta Siempre"
Nauczyliśmy się cię kochać
Ze szczytu historii
Gdzie słońce twojej odwagi
Zatoczyło krąg śmierci
Ze szczytu historii
Gdzie słońce twojej odwagi
Zatoczyło krąg śmierci
Refren:
Tutaj pozostaje jasna
Bliska przejrzystość
Twojej ukochanej obecności,
Komendancie Che Guevara
Tutaj pozostaje jasna
Bliska przejrzystość
Twojej ukochanej obecności,
Komendancie Che Guevara
Twoja chwalebna i silna dłoń
Unosi się nad historią
Kiedy cała Santa Clara
Budzi się, żeby cię ujrzeć
Unosi się nad historią
Kiedy cała Santa Clara
Budzi się, żeby cię ujrzeć
Refren:
Tutaj pozostaje jasna...
Tutaj pozostaje jasna...
Przybywasz paląc bryzę
Słońcami wiosny
By zatknąć sztandar
Światłem swojego uśmiechu
Słońcami wiosny
By zatknąć sztandar
Światłem swojego uśmiechu
Refren:
Tutaj pozostaje jasna...
Tutaj pozostaje jasna...
Twoja rewolucyjna miłość
Prowadzi cię do nowego celu
Gdzie czeka moc
Twojego wyzwolicielskiego ramienia
Prowadzi cię do nowego celu
Gdzie czeka moc
Twojego wyzwolicielskiego ramienia
Refren:
Tutaj pozostaje jasna...
Tutaj pozostaje jasna...
Pójdziemy naprzód
Tak jak szliśmy razem z tobą
I z Fidelem mówimy ci:
Na zawsze Komendant!
Tak jak szliśmy razem z tobą
I z Fidelem mówimy ci:
Na zawsze Komendant!
Refren:
Tutaj pozostaje jasna...
Bliska przejrzystość
Twojej ukochanej obecności,
Komendancie Che Guevara
Tutaj pozostaje jasna...
Bliska przejrzystość
Twojej ukochanej obecności,
Komendancie Che Guevara
Jan Garbarek Group, "Hasta Siempre", Nancy (Francja) 2004
George Dalaras & Al Di Meola, "Hasta Siempre"
Film z 2004 r. "Dzienniki motocyklowe", reż. Walter Salles (wśród producentów m.in.: Robert Redford, Paul Webster). W wieku 23 lat Ernesto Che Guevara i Alberto Granado podróżują motocyklem przez Argentynę, Chile, Peru, Kolumbię i Wenezuelę (14000 km). Oscar 2005 za najlepszą oryginalną piosenkę filmową: Jorge Drexler, "Al otro lado del rio" (ang. "On the other side of the river"). Na uroczystej gali wręczenia nagrody, producenci filmu nie pozwolili zaśpiewać piosenki Drexlerowi, zadecydowali, by wystąpili Carlos Santana i Antonio Banderas.
"Socjalizm" (film)
Film Jean-Luc Godarda o rozwoju i wpływach socjalizmu na dzieje Europy. "...Akcja opowieści rozgrywa się podczas rejsu po Morzu Śródziemnym na statku pasażerskim, zawijającym do portów w Egipcie, Izraelu, Odessy, Grecji, Neapolu i Barcelony. Na pokładzie wycieczkowca spotykają się ludzie z różnych miejsc świata: zwolniona pracownica ONZ, moskiewski detektyw, zbrodniarz wojenny nieznanego pochodzenia, francuski filozof, amerykańska piosenkarka (w tej roli Patti Smith), palestyński ambasador i były podwójny agent. Druga wersja scenariusza jest o rodzinie z dwójką dzieci. Filmowi, mimo że ma spore opóźnienia, towarzyszy kampania reklamowa, premiera ma się odbyć na tegorocznym (2010) Cannes, podczas pokazu specjalnego."
Film Jean-Luc Godarda o rozwoju i wpływach socjalizmu na dzieje Europy. "...Akcja opowieści rozgrywa się podczas rejsu po Morzu Śródziemnym na statku pasażerskim, zawijającym do portów w Egipcie, Izraelu, Odessy, Grecji, Neapolu i Barcelony. Na pokładzie wycieczkowca spotykają się ludzie z różnych miejsc świata: zwolniona pracownica ONZ, moskiewski detektyw, zbrodniarz wojenny nieznanego pochodzenia, francuski filozof, amerykańska piosenkarka (w tej roli Patti Smith), palestyński ambasador i były podwójny agent. Druga wersja scenariusza jest o rodzinie z dwójką dzieci. Filmowi, mimo że ma spore opóźnienia, towarzyszy kampania reklamowa, premiera ma się odbyć na tegorocznym (2010) Cannes, podczas pokazu specjalnego."
Jean-Luc Godard (ur. 1930 r.) - reżyser i krytyk filmowy, współtwórca francuskiej "nowej fali". Zadeklarowany anarchista, nihilista, maoista, radykalny komunista; wydaje się być taki do dziś (o tym dalej). Autor wielu kontrowersyjnych filmów, pracował z takimi aktorami jak: Brigitte Bardotte, Jean-Paul Belmondo, Michel Piccoli, Ives Montandes. W swych filmach wyrażał filozofie egzystencjalizmu i marksizmu. Publikuje artykuł w nr. 52/1972 awangardowego pisma literackiego "Tel Quel" ("jakie jest"). Magazyn był wydawany w latach 1960-82, opierał się o następujących myślicieli: Immanuela Kanta, Fryderyka Nitzsche, Jean-Jacquesa Rousseau, George Hegla, Karola Marksa, Zygmunta Freuda, Włodzimierza I. Lenina, Franza Kafki, Jamesa Joyce'a. Z pismem "Tel Quel" współpracowali m.in. Bernard-Henri Lévy i Umberto Eco. W 2010 r. premiera nowego filmu "Socjalizm" (patrz wyżej).
Fragment referatu prof. Andrzeja Nowaka, wygłoszony 11 grudnia 2009 w Sejmie RP ("III RP od polityki do postpolityki").
Te powyższe parę zdań doskonale wpisuje się w przesłanie "Popiołu i diamentu" Andrzeja Wajdy i Jerzego Andrzejewskiego. Dzisiejsze owoce roku 2010 zostały zasiane już w latach II wojny światowej. Dla Rosji początek wojny to 1941 r., a przyczynami tragedii jest Traktat Wersalski. Według prezydenta Władimira Putina ,,największą katastrofą geopolityczną XX wieku był upadek Związku Sowieckiego".
Pojednanie i wybaczenie jest potrzebne... ale to nie napadnięty i pobity w parku powinien go szukać u bandziora, i do tego w pozycji klęczącej...
Jedną z cech postmodernizmu jest przedefiniowywanie podstawowych pojęć.
O marksizmie-leninizmie pisałem też w swoim wcześniejszym artykule:
►"Bertolt Brecht: marksizm leninizm wiecznie żywy?" - [27-02-2010]
"Postmodernizm":
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz