wtorek, 13 lipca 2010

Jacy są dziennikarze, każdy widzi




Post opublikowany pierwotnie na Salonie 24 [29-10-2009]:



Oczywiście uogólniam, ale mam do tego prawo, bo zauważam coraz większe zwyrodnienie powszechnego języka i zachowań. Na codzień. Ale wzorce wcale nie przychodzą z kosmosu. Przypominam sobie pewien program tv, jak kiedyś zapytano Pasikowskiego, czemu w jego filmie „Psy" jest aż tak dużo wulgarności. Odpowiedź: „-Bo taka jest ulica, tak jest wszędzie.” Następnie pokazano sondaż, w którym zadano podobne pytanie: „-Dlaczego w naszym codziennym życiu tak często się przeklina?” Wśród wielu odpowiedzi, kilka się powtarzało: „-Bo tak wyrażają się w filmach znani i lubiani aktorzy”(!) Czyli koło się zamyka ;) Temat stary jak świat.


Do napisania kilku zdań na temat kultury mass-mediów sprowokował mnie dzisiejszy post Jakuba Kumocha. Pamiętacie Państwo nie tak dawną dyskusję o skandalicznym zachowaniu poza planem tv Rafała A. Ziemkiewicza? O ile sobie przypominam, w dyskusjach przeważała opcja, że to jest praca (radio, tv) w dużym napięciu i prawie wszystkim zdarza się soczyście zakląć.


W innym przypadku przecieku nagrania do internetu, szef miejskiej tv kablowej zabronił komukolwiek przeklinać w godzinach pracy (bez znaczenia, że poza wizją). Na przeprosiny zdobył się też Kamil Durczok, kiedy miał pretensje, że 4 miliony widzów „Faktów" TVN będzie oglądało brudny stół. Nie pamiętam natomiast przeprosin red. Lisa. Jednak, kiedykolwiek (oby jak najrzadziej) mówimy o ekscesach naszych prezenterów (to nic, że odbywały się przed bezpośrednią transmisją), mamy w domyśle co najmniej żenadę. Tutaj mamy coś zupełnie nowego. Dziennikarz (Jakub Kumoch) bez ogródek przekonuje, że słowo „zaj***sty" (w odmianach) jest najlepsze z możliwych (już nie wystarcza: dobry, fajny, świetny). Mnie od razu przyszedł na myśl Rafał A. Ziemkiewicz i Kamil Durczok. Tymi przykładami prawie wszyscy byliśmy oburzeni i słusznie spodziewaliśmy się przeprosin.


A teraz odwrócenie sytuacji: że właśnie TAK („zaj***sty") jest dobrze, prawidłowo. I tak mówi dziennikarz, osoba o dużym polu oddziaływania, na dodatek uważająca się za jednego z lepszych i skuteczniejszych. Dla mnie to jest skandaliczne. Bo jeśli już TAKIE słowa komuś się podobają, to niech tak mówi w lusterko. A może to słowo, na które zwracam uwagę już nie jest wulgaryzmem, a internet nie jest publicznym forum? Więc jak to jest: z jednej strony oburzamy się niekontrolowanymi wypowiedziami Durczoka, Gulczyńskiej, Lisa, a z drugiej mamy z podziwem zaakceptować Kumocha??


Czy może panu Kumochowi chodzi o to, by się nie oburzać chamskim zachowaniem dziennikarzy, tylko przyjąć ich standardy za obowiązujące normy. Czy tak teraz ma być?



Kilka przykładów dziennikarskich „umiejętności” (za wulgaryzmy w filmach, przepraszam):





1/ Rafał A. Ziemkiewicz





2/ Kamil Durczok ("Fakty", TVN, luty 2009):














3/ Tomasz Lis:





6/ Jolanta Fedak (PSL, minister pracy, 12.05.2009):


www.dziennik.pl/polityka/article378258/Minister_do_ministra_Spie_laj_.html







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz