niedziela, 11 lipca 2010

"Szarża z szablami na czołgi" - idiotyczna propaganda zaborców




Post opublikowany pierwotnie na Salonie 24 [8-09-2009]:




    "Szarża z szablą na czołg nie jest w moim stylu" powiedział Minister Finansów Jacek Rostowski [Rzeczpospolita, 4 września 2009] - fotos z filmu "Lotna", reż. A. Wajda, 1959 r.
    70. rocznica Polskiego Września 1939 - 2009. Z tej okazji, w wielu miastach i w telewizji odbywają się przeglądy wojennych filmów fabularnych i dokumentalnych. Wśród nich, nie wiedzieć czemu, duzą popularnością cieszy się film Andrzeja Wajdy z 1959 r. - "Lotna"1. Sam reżyser, w wielu swych wypowiedziach, uważa ten film za najgorszy w swoim bogatym dorobku. Był to jedyny film, który pragnął nakręcić jeszcze raz ("Film na świecie", maj-czerwiec 1986, str. 25).
    Niestety, film "Lotna" do dziś oglądany jest w swojej pierwotnej wersji. Nie będę analizował zawartej w filmie bogatej symboliki: biały koń (niepodległość Polski z "Wesela" Wyspiańskiego), panna młoda zahaczająca rąbkiem sukni ślubnej o skraj trumny, polski dwór i umierający szlachcic darowujący konia...

    Film "Lotna" zasłynął ze sceny szarży ułańskiej na czołgi, do tego stopnia, że wrósł się głęboko w świadomość kolejnych powojennych pokoleń Polaków, czyniąc zeń przysłowie ilustrujące każdą głupotę, w jakiejkolwiek działalności, na dodatek wyszydzającym tradycje narodowe(!) Taki dziwoląg semantyczny mógł wymyśleć tylko wróg ("Polskość to nienormalność").

    Niestety, obecnie wydaje się to już nie do naprawienia. Jak wspomniałem powyżej, film "Lotna", mimo że zły, jest przypominany niemal każdego roku. Np. w najbliższych dniach, w komercyjnym programie telewizyjnym "Kino Polska", pokazany będzie trzykrotnie. Program niby niszowy, ale "ktoś" wytrwale dba, by kolejne pokolenie zaznajomiło się z jedną z największych zmyślonych głupot w stylu latającego cyrku Monty Pythona.
    Andrzej Wajda mógł nie znać propagandy Niemiec hitlerowskich, ale musiał ją znać "ktoś", podsuwający sam pomysł użycia w filmie iście diabolicznej sceny. Przypomnę, że był to rok 1959, a scenariusz napisał reżyser na kanwie opowiadania "Lotna" Wojciecha Zukrowskiego (w literackim pierwowzorze tej sceny nie ma).


    Po prawej: Andrzej Wajda - Człowiek Roku 2008 "Gazety Wyborczej"

    Gdzie ma swoje źródła mit o szarży polskich kawalerzystów na niemieckie czołgi? Czy ma on jakiekolwiek oparcie w rzeczywistości?

    Oddajmy głos dr. Tadeuszowi Pawłowi Rutkowskiemu, pracownikowi Zakładu Historii XX wieku Instytutu Historii Uniwersytetu Warszawskiego, zajmującemu się historią Polski w okresie II wojny światowej i PRL:

    "Jest to propagandowe niemieckie kłamstwo, które ma długi żywot, bo jest bardzo nośne - bohaterscy, beznadziejnie szarżujący na czołgi kawalerzyści, ginący w ostatnim, desperackim ataku. Były trzy duże, głośne szarże kawaleryjskie na Niemców (i kilkanaście mniejszych). Pierwsza pod Krojantami na Pomorzu, druga podczas bitwy nad Bzurą pod Brochowem i trzecia - pod Wólką Węgkową, w trakcie odwrotu armii Poznań w stronę Warszawy. I wszystkie trzy nie były szarżami na czołgi. To byłoby samobójstwem. Miały one swoje uzasadnienie militarne, w momencie podejmowania przez dowódców takiej decyzji. Tak np. pod Wólką Węglową, szarża polskiej kawalerii ułatwiła resztkom armii Poznań przebicie się do Warszawy. Mit ten jest wciąż rozpowszechniony, zwłaszcza w historiografii zachodniej. Był on przez hitlerowską propagandę bardzo nagłaśniany, miał pokazać bezsens polskiego oporu, archaiczność polskiej armii i wielką przewagę Niemiec. Tego typu działania propagandowe podejmowane były na szeroką skalę, powstał m.in. film niemiecki o kampanii wrześniowej (pt. „Feldzug in Polen” – „Kampania w Polsce”). Mimo że Niemcy posiadali egzemplarze polskich myśliwców górnopłatowych PZL P.11, to specjalnie sprowadzili z Czech dwupłatowe myśliwce czeskie Avia B 534, żeby wyglądały na filmie bardziej archaicznie2.


    "Wbrew pokutującym do dziś opiniom, przedstawiającym kawalerię jako symbol zacofania przedwojennego Wojska Polskiego, formacja ta całkiem dobrze sprawdziła się w wojnie obronnej 1939 roku.


    Znawca historii wojskowości prof. Paweł Piotr Wieczorkiewicz, analizując przebieg kampanii, stawia następującą konkluzję:


    "W szczególnych warunkach kampanii chlubną kartę zapisała polska kawaleria, która nie okazała się bynajmniej anachronizmem, i to nie tyle dzięki spektakularnym szarżom, ale niedocenianym walorom zaporowym. Mobilna i nieźle wyposażona w działka przeciwpancerne, była w istocie najbardziej skutecznym środkiem hamowania postępów niemieckich czołgów. Jednostki kawalerii potrafiły w późniejszych etapach kampanii skuteczniej i dłużej wymykać się przeciwnikowi niż o wiele bardziej znużona fizycznie odwrotowymi marszami piechota" (P. P. Wieczorkiewicz, "Kampania 1939 roku", Warszawa 2001).


    Mitem jest również przekonanie o straceńczych szarżach polskiej kawalerii na niemieckie czołgi, który to obraz rozpropagowała najpierw niemiecka propaganda wojenna, a następnie film "Lotna" Andrzeja Wajdy. W rzeczywistości w czasie kampanii wrześniowej kilkanaście razy doszło do szarż kawaleryjskich, były one jednak skierowane niemal wyłącznie przeciw niemieckiej piechocie lub jeździe. W odosobnionych przypadkach szarżowano na niemieckie oddziały pancerne, były to jednak albo ataki na czołgistów, którzy znajdowali się obok swych maszyn (19 września - 14. Pułk Ułanów Jazłowieckich pod Wólką Węglową), albo też niemieckie pojazdy pojawiały się nieoczekiwanie na polu walki już po rozpoczęciu szarży (1 września - pod Krojantami na Pomorzu). Nigdy polska kawaleria nie rzucała się z szablami na czołgi.


    Warto też pamiętać, że w 1939 roku transport armii niemieckiej, która dysponowała nieporównanie większą liczbą pojazdów mechanicznych niż Wojsko Polskie, w większości wykorzystywał siłę koni. Typowa dywizja piechoty Wehrmachtu dysponowała 4842 końmi i tylko 394 samochodami ciężarowymi. Dla porównania polska dywizja piechoty miała 6939 koni i 60 ciężarówek.


    [z internetowego forum "Odkrywcy" (zachowano oryginalną pisownię)]:
    @ "Szarżowanie z szabelką to byla w 39 roku już starozytnośc - czy w polskim wojsku czy w niemieckim istniały oddzaiły konne którym koń słuzył do szybkiego przenoszenia się z miejsca na miejsce tak jak transporter opancerzony w jednostkach zmotoryzowanych. Szarża na czołgi istniała tylko w filmie Wajdy lub w niemieckich filmach propagandowych (podkreślenie moje -Deżawi). Kawaleria uwczesnych czasów byli to raczej strzelcy konni."


    @"Wracając do transportu konnego w Wehrmachcie to stanowił on w koncowej fazie wojny prawie 90 % ze względu na braki paliwa .
    Gering zapytany w Norymberdze dlaczego nad odrą w 45 roku nie użyto gazów bojowych choć sytuacja była ku temu sprzyjajaca odpowiedział jenym słowem "Pferde" [-konie]


    @"8 dyw. kaw. SS walczyła do kwietnia 1945 a powstała na bazie pierwszego pułku kawalerii SS który brał udział juz w kampanii wrześniowej."


    @"Szukając fotek w necie znalazłem nawet konny patrol amerykanskiej pierwszej kawaleryjskiej w Niemczech w roku 1945. W działaniach nieregularnych i przeciwtyzanckich kawaleria sprwdzała się przez całą wojne."


    @"W ramach waffen ss rozpoczęto formowanie dwóch dodatkowych dywizji braki paliwa na pewno miały tu duże znaczenie ale poza tymi względami decydujące znaczenie musiała mieć ocena działań 8 dywizji SS oraz korpusu kozackiego."



    "Wojna motorów"
    "Hitler nazywał zbliżający się konflikt „wojną motorów” („Motorenkrieg”) - tymczasem wbrew pomysłom Hitlera, faktycznie armia niemiecka użyła 600,000 koni i 200,000 pojazdów motorowych, które okazały się mniej użyteczne niż konie, według książki Stephena Badsaya „World War II Battle Plans” 2000, str. 96."




    Szarża niemieckiej kawalerii [odkrywca.pl]






    Kawalerzyści niemieccy (po lewej z korpusu kozackiego) [odkrywca.pl]











    1"Lotna", film polski, scen. i reż. Andrzej Wajda, 1959 rok, 85 min.
    "Wrzesień 1939 roku. Szwadron ułanów rotmistrza Chodakiewicza staje na popas w szlacheckim dworku. Przy łożu konającego pana pełni wartę piękna klacz Lotna, którą starzec ofiarowuje rotmistrzowi na chwałę zwycięstwa. W dalszej drodze szwadron napotyka uciekających w panice cywilów i zdziesiątkowane oddziały wojska atakowane z powietrza przez niemieckie myśliwce. Potyczka z wrogiem kończy się rozbiciem szwadronu w starciu z czołgami." ["Film Polski"]
    Andrzej Wajda, ośmieszając jako wyraz skrajnej polskiej głupoty w "Lotnej" szarżę polskich ułanów na czołgi, ani przez chwilę nie troszczył się o taki "drobiazg", iż w rzeczywistości nigdy nie doszło do takiej rzekomej polskiej szarży. Ani o to, że powielał w ten sposób tylko fałsze dawnej propagandy hitlerowskiej, próbującej banialukami o rzekomej szarży ośmieszyć polski opór na świecie. Nawet tak chłodno i sceptycznie patrzący na polską historię Stefan Kisielewski z oburzeniem zareagował na świadome deformowanie polskiej historii przez Wajdę w "Lotnej". Zapisał w swych "Dziennikach": "W kinie widziałem po raz pierwszy "Lotną" Wajdy. To ostatnie oburzyło mnie okropnie, choćby jako żołnierza Kampanii Wrześniowej. Jak można było na tle narodowego dramatu wykoncypować tak niesmaczna bzdurę (...). To już tajemnica tego reżysera (Wajdy), który nie wiedząc o tym, lubuje się w karykaturowaniu polskości" (Stefan Kisielewski, Dzienniki, Warszawa 1996, s. 311).


    Polski Wrzesień 1939 r. [portal edukacyjny IPN]







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz