wtorek, 27 lipca 2010

W nadchodzący weekend Polska będzie "pępkiem świata"




Post opublikowany pierwotnie w Salonie 24 [30-06-2010]:



Hillary Rodham Clinton: "Administracja Obamy jest głęboko zaniepokojona bezpieczeństwem dziennikarzy i obrońców praw człowieka w Rosji". M.in. wezwała Rosję do postawienia przed wymiarem sprawiedliwości urzędników odpowiedzialnych za ubiegłoroczną śmierć prawnika Siergieja Magnitskiego. [Telegraph, AFP, 25-06-2010]



Dostajemy w "prezencie" swoje pięć minut i nie wolno nam tego zaprzepaścić. Podobna sytuacja może się już nigdy nie powtórzyć.

Jeśli myślimy o jakimkolwiek powstrzymaniu dalszego wyniszczania Polski, to właśnie taka okazja, by temu realnie przeciwstawić się, nadarza się w nadchodzącą niedzielę. Przy wyborczych urnach.

Musimy wziąć udział w wyborach prezydenckich i poinformujmy o tym, kogo tylko możemy. Katolik ma sprawę znacznie ułatwioną, bo o obowiązku brania czynnego udziału w wyborach, przypomnieli 19 bm. biskupi na Konferencji Episkopatu Polski:

"W związku z wyborami prezydenckimi Pasterze Kościoła przypominają o odpowiedzialności za Polskę, która powinna się wyrazić m.in. przez udział w wyborach." [pkt 4.]

Nic dodać - nic ująć. Oczywiście w temacie sumienia katolika. Co do innych sumień - tak zdroworozsądkowo - to samo.

W dniach 2-4 lipca 2010 w 10. rocznicę Wspólnoty Demokracji (Community of Democracies), do Krakowa zjadą Ministrowie Spraw Zagranicznych całego świata. Będą rozmawiać o bieżących wyzwaniach demokracji. Jeśli dodam, że założycielami WD w 2000 r. byli Bronisław Geremek i Madeleine Albright, chyba nie trudno sobie wyobrazić, jaką demokrację mogą mieć na myśli. Sprawa jest warta poważnej i odrębnej notki, ale nie teraz.

Do Krakowa, 2 lipca w piątek wieczór przybędzie z Kijowa sekretarz stanu USA Hillary Rodham Clinton. 3 lipca, w sobotę, Gość wygłosi przemówienie do zgromadzenia Wspólnoty Demokracji. W planach jest m.in. spotkanie z ministrem Radosławem Sikorskim. Hillary Clinton opuści Kraków w niedzielę rano, 4 lipca, i uda się w dalszą podróż do Azerbejdżanu, Armenii i Gruzji.

W pewnych kręgach Polonii amerykańskiej (i nie tylko), mówi się, że wizyta w Polsce pani Hillary Clinton jest związana z silną presją lobby żydowskiego w sprawie roszczeń mienia sprzed 1939 r. Rzecz dotyczy podobno $ 67 mld. i ma związek z rozmowami premiera Donalda Tuska w Izraelu [9-04-2008], oraz marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego [11-12-2009]. Jak daleko są posunięte pertraktacje w sprawie zwrotu mienia Żydom, tego nie wiadomo, bo mass-media milczą jak zaklęte. Pisałem o tym dokładnie rok temu, w trzyodcinkowym cyklu pt. "Polska: Mienie ery holokaustu". Również wówczas, o niezwykle ważnej konferencji w Pradze, mass media głównego nurtu nas nie informowały.

Dziwnym zbiegiem okoliczności, w tym samym czasie trwa 20. Festiwal Kultury Żydowskiej (Kraków, 25 czerwca - 4 lipca 2010). To nie wszystko. Możemy się również spodziewać nieoficjalnych odwiedzin VIP-ów narodowości żydowskiej z całego świata: zlatują się na uroczystości upamiętnienia holokaustu. W związku z tym, dwa dni temu był drobny incydent międzynarodowy, Turcja nie wpuściła w swój obszar powietrzny turystów z Izraela, lecących do Krakowa. Samolot był zmuszony do kursu okrężnego. Co ciekawe, był to samolot wojskowy.

Temat zwrotu mienia żydowskiego jest niewątpliwie ważny, tym bardziej, że dotknie bezpośrednio nas wszystkich. Jest więc zastanawiające, czemu na ten temat nie ma żadnych debat, rozmów, wyjaśnień. Gdzie są politycy, posłowie, dziennikarze? Nic ich to nie obchodzi, że ubędzie Polsce $ 67 mld.? Ciekawe też, że w przedwyborczych debatach nikt nie zapytał kandydatów o ewentualny zwrot Żydom mienia i rekompensat. Temat tabu?

Mimo wszelkich znaków na niebie i ziemi, wydaje się, że wizyta sekretarza stanu USA Hillary Clinton ma zupełnie inny cel.

23-06-2010 dziennik "Prawda" powiadomił o poważnym planie przezbrojenia do 2020 r. Floty Czarnomorskiej z główną bazą w Sewastopolu na Krymie (Ukraina).

Podczas niedawnego szczytu USA - Rosja w Białym Domu, wprawdzie Barack Obama nazwał Dmitrija Miedwiediewa "solidnym, niezawodnym partnerem", ale nie przeszkodziło to bynajmniej, by 25 bm., Hillary Clinton powiedziała, że administracja Obamy jest "głęboko zaniepokojona bezpieczeństwem dziennikarzy i obrońców praw człowieka w Rosji". Wezwała Rosję do postawienia przed wymiarem sprawiedliwości urzędników odpowiedzialnych za ubiegłoroczną śmierć prawnika Siergieja Magnitskiego, ojca dwójki dzieci. 37-letni prawnik funduszu inwestycyjnego Hermitage Capital, ujawnił korupcyjne schematy wyprowadzania miliardów rubli z rosyjskiego budżetu, został osadzony w moskiewskim więzieniu pod zarzutem oszustw podatkowych i oczekiwał procesu. Aresztowany zmarł w wyniku powikłań. Hillary Clinton wspomniała jeszcze o zamordowaniu w 2004 r., na ulicy Moskwy, amerykańskiego dziennikarza "Forbes'a", Paula Klebnikov'a.

Trzy dni po szczycie, w dniach 27-28 bm. FBI aresztowało 11 osób, obywateli amerykańskich, kanadyjskich i peruwiańskich, podejrzanych o szpiegostwo na rzecz Rosji. Aresztowań dokonano w północno-wschodnich stanach: Nowy Jork, New Jersey, Massachusetts i Wirginia. Śledztwo trwało ponad 10 lat, podejrzani przekazywali informacje o broni jądrowej i polityce zagranicznej USA.

29 bm. na spotkaniu w Nowo-Ogariewie pod Moskwą, Putin ostrzega byłego prezydenta USA, Billa Clintona: "U ciebie w ojczyźnie policja wymknęła się spod kontroli i wrzuca ludzi do więzienia". Rosja wzywa USA, by zezwoliły na spotkanie rosyjskich prawników i dyplomatów podejrzewanych o szpiegostwo. Rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych poinformowało, że zatrzymani są rosyjskimi obywatelami i nigdy nie działali na szkodę interesów USA.

Były podwójny agent KGB i MI5, Oleg Gordiyevsky, obecnie mieszkający w Wielkiej Brytanii, twierdzi, że ostatnie aresztowania przez FBI 11 szpiegów rosyjskich, to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Według jego szacunków, w USA, na rzecz Rosji pracuje około 400 szpiegów. Gordiyewsky uważa, że w Moskwie działa 22 szpiegów amerykańskich i dwóch MI5. Wypadek z aresztowaniem "rosyjskiej jedenastki", według niego, to "mała polityka" i nie będzie miała wpływu na stosunki USA - Rosja. Politolog Fiodor Lukyanov ocenia natomiast, że precedens może mieć wpływ na Kongres Stanów Zjednoczonych, w którym złożono dwa bardzo ważne dokumenty: jeden w Izbie Reprezentantów o powstrzymanie rozprzestrzeniania broni jądrowej, a drugi o redukcji zbrojeń strategicznych START. Obecnie, dzięki tym aresztowaniom, uzyskano istotne argumenty do odrzucenia dokumentów.


Moskwa, siedziba FSB (dawniej KGB). Foto: AFP, RFE/RL




Batumi. Uroczyste odsłonięcie tablicy z nazwą nowej ulicy Lecha i Marii Kaczyńskich. Po lewej: prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili. [Reuters 30-05-2010]


I w takich oto okolicznościach przyrody, sekretarz stanu Hillary Rodham Clinton udaje się na turnee do Europy, z zamiarem odwiedzenia Polski, Ukrainy, Azerbejdżanu, Armenii i Gruzji. Kto wie, czy to nie jest reakcja na zbyt nadmierną aktywność Rosji w rejonie kaukaskim i środkowej Europie. Katastrofa smoleńska jedynie ślepego i głuchego by nie poruszyła choćby do zadania kilku pytań. W tajemniczym wypadku zginął prezydent Lech Kaczyński, mocno zaangażowany w pokój w Osetii Południowej. Jeszcze tego samego dnia, 10-04-2010, prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili pośmiertnie uhonorował Lecha Kaczyńskiego tytułem i Orderem Bohatera Narodowego Gruzji, najwyższym państwowym wyróżnieniem. Imieniem Lecha Kaczyńskiego nazwano główne, najbardziej reprezentacyjne ulice w stolicy Gruzji, Tbilisi oraz w portowym Batumi.

Chyba nie trzeba się zbytnio wysilać, by spostrzec, że cel podróży wydaje się zgoła inny od roszczeń mienia żydowskiego. Być może będzie poruszany przy okazji, ale administracja USA ma teraz całkiem inne priorytety. Poza tym, izraelski koalicjant Stanów Zjednoczonych bardzo broi i stwarza poważne problemy geopolityczne. Dodajmy do tego Iran, konflikt na Półwyspie Koreańskim, kryzys ekonomiczny i krach gospodarczy Grecji.

W światowej polityce wyraźnie mocno iskrzy, czy my coś na tym zyskamy, czy stracimy? To jest duża polityka i na taką nie mamy najmniejszego wpływu. Na co mamy wpływ? Spotkajmy się wszyscy 4 lipca w niedzielę przy urnach wyborczych!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz