niedziela, 25 lipca 2010

Chusta z Manoppello




Post opublikowany pierwotnie w Salonie 24 [19-05-2010]:



"Święte Oblicze w Manoppello to z pewnością największy cud, jaki mamy".
-- św. Ojciec Pio



"Krzyż otrzymał Jezusa żywego, a oddał Go martwego. Całun przyjął Jezusa martwego, a oddał Go żywego".
-- bł. Sebastian Valfre




Kolorem granatowym zaznaczono Całun Turyński, a na czerwono chustę z Manoppello (Volto Santo - "Święte Oblicze"). "Nadszedł potem także Szymon Piotr (...) Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą w jednym miejscu." (J 20, 6-7). Wyjątkowość chusty z Manoppello tłumaczyłoby poświęcenie jej odrębnej wzmianki w Ewangelii według św. Jana.



Mistrz Papieskich Nabożeństw Liturgicznych abp Piero Marini i sekretarz papieża, abp Stanisław Dziwisz nakryli twarz śp. Jana Pawła II białą chustą pogrzebową [Watykan, 8-04-2005]. Jan Paweł II przed swoją śmiercią dokonał zmiany w rytuale pogrzebowym papieży (Ordo Exsequiarium Romani Pontificis) i wprowadził obyczaj nakrycia oblicza chustą. Paul Badde w swoim wywiadzie [link na samym dole] mówi, że Jan Paweł II był już zbyt chory by odwiedzić Manoppello. Znał wyniki sensacyjnego odkrycia Świętego Oblicza, oglądał fotografie otrzymane od niemieckiego dziennikarza i udzielił mu "bardzo osobistej odpowiedzi".



Niezwykła relikwia Zmartwychwstania
-- ks. Mieczysław Piotrowski TChr

Mieszkańcy Manoppello zawsze uważali, że obraz Twarzy Chrystusa w ich kościele parafialnym został utrwalony w cudowny sposób na chuście, która została położona w grobie na głowie Jezusa i stała się świadkiem Zmartwychwstania.

Klaus Berger, profesor teologii Nowego Testamentu na Wydziale Teologii Ewangelickiej uniwersytetu w Heidelbergu, jeden z najbardziej znanych współczesnych biblistów niemieckich, autor licznych publikacji książkowych, pisze w niemieckim wydaniu Focusa, że „obraz twarzy Jezusa z Manoppello jest pierwszą stroną Ewangelii. Ewangelia jest tekstem, a poprzedza go ten właśnie obraz Zmartwychwstania (…). Według tradycji żydowskiej, aby dowieść czegoś przed sądem, trzeba było przedstawić dwóch świadków. I tu właśnie mamy dwóch świadków – Jana i Piotra, ale też dwa dowody – dwa kawałki płótna: Całun Turyński i Oblicze z Manoppello. Są to zatem dwa rzeczowe dowody Zmartwychwstania. Zmartwychwstanie jest faktem, nie jest to teologiczna metafora. Zmartwychwstanie jest rzeczywistością. I o tym mówi ów obraz z Manoppello”.

Pogrzeb poranionego i zakrwawionego ciała wymagał, zgodnie z tradycją żydowską, użycia wielu płócien i chust. Z ust i nosa umierającego Chrystusa obficie popłynęła krew. Ktoś ze stojących pod krzyżem przycisnął lnianą chustę do Jego twarzy. Krwotok był tak obfity, że trzeba było chustę złożyć i jeszcze raz przycisnąć do twarzy Zmarłego. Ta lniana chusta, o wymiarach 855 na 525 mm, z obfitymi plamami krwi i płynu surowiczego, zachowała się do naszych czasów i od VIII w. znajduje się w najstarszym skarbcu Hiszpanii – w katedrze w Oviedo. Badania naukowe stwierdzają, że ta lniana tkanina pochodzi z I wieku. Jest to sudarion, czyli chusta, którą ocierano twarz umierającego, zgodnie ze zwyczajem żydowskim. Rozmieszczenie plam krwi znajdujących się na chuście z Oviedo jest w całkowitej zgodności z odbiciem twarzy na Całunie Turyńskim. Na obu płótnach znajduje się krew grupy AB, pochodząca od tego samego Człowieka.

Po zdjęciu z krzyża ciało Jezusa zostało najpierw całe zawinięte w przeszło czterometrowy lniany całun (sindon). Uczyniono tak, aby zgodnie z żydowskim zwyczajem nie dotykać martwego ciała gołymi rękami i nie rozlewać krwi. Aby nie dopuścić do otwarcia ust Zmarłego, do ich przewiązania użyto jeszcze innej chusty, tak zwanej pathil, która przechowywana jest w Cahors na południu Francji.

Następnie owinięto i obwiązano znajdujące się w całunie ciało szerokimi opaskami z płótna (othonia), zawiązywanymi na krzyż, obficie wylewając przy tym na zewnątrz i do wewnątrz oleje oraz wonności. Dopiero tak całkowicie zawinięte i obwiązane jak kokon ciało Jezusa złożono do grobu i tam na Jego głowie została położona drogocenna chusta z bisioru.

W Ewangelii św. Jana czytamy o płótnach w pustym grobie Chrystusa. Według tej relacji Piotr i „drugi uczeń” pobiegli wczesnym rankiem do grobu, lecz ów „drugi uczeń” wyprzedził Piotra: „A kiedy się nachylił, zobaczył leżące płótna, jednakże nie wszedł do środka. Nadszedł potem także Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu. Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył” (J 20, 5-8).


Wybitny znawca greki Antonio Persili w książce "Sulle tracce del Risorto" (Tivoli 1988), korzystając z dorobku innych egzegetów oraz ojców Kościoła (Cyryla Jerozolimskiego i Cyryla Aleksandryjskiego), proponuje korektę tłumaczenia fragmentu z Ewangelii św. Jana (20, 5-8): „Jan, kiedy się nachylił, ujrzał leżące, nienaruszone płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, nie opadniętą tak jak płótna, ale podniesioną, pozostającą w pozycji owinięcia w jednym miejscu”. Apostoł Piotr, widząc nietknięte płótna grobowe, przez które cudownie przeniknęło uwielbione ciało Jezusa, uwierzył w Zmartwychwstanie, chociaż jeszcze nie widział Zmartwychwstałego. Podczas Zmartwychwstania człowieczeństwo Jezusa zostało uwielbione. Zamieszkała w Nim „cała Pełnia: Bóstwo, na sposób ciała” (Kol 2, 9). Płótna grobowe, które owijały martwe ciało Jezusa, po Jego Zmartwychwstaniu całkowicie opadły, spłaszczyły się, ponieważ pozostały puste, gdy Zmartwychwstałe Ciało przeniknęło przez nie. Tylko w miejscu głowy płótna grobowe zachowały niezmieniony kształt, dlatego że wcześniej zostały mocno nasączone krwią i wonnościami, a po wyschnięciu stały się twarde jak karton. Sądzi się, że właśnie na samym wierzchu głowy leżącego w grobie Jezusa, który był szczelnie owinięty płótnami grobowymi, została położona chusta z drogocennego bisioru – jako znak szczególnego szacunku. Ta wyjątkowa relikwia znajduje się dziś w Manoppello.

Ewangelista Jan spośród sześciu greckich wyrazów określających akt widzenia użył słowa eiden„ujrzał i uwierzył” (J 20, 8). Słowo to wskazuje na fakt, że się nie tylko widzi, ale i rozumie. Święty Jan pragnął w ten sposób mocno podkreślić, że kiedy zobaczył kształt nienaruszonych płócien, zrozumiał, że ciało Jezusa w tajemniczy sposób przeniknęło przez płótna grobowe, a więc Jezus musiał zmartwychwstać. Dlatego kiedy św. Jan zobaczył w grobie kształt płócien, od razu uwierzył w Zmartwychwstanie Jezusa.

Zmartwychwstający Jezus zostawił nam szczególny znak swojej Męki, Śmierci i Zmartwychwstania – przez cudowne odbicie całego swojego ciała na płótnie grobowym, o długości 436 cm i szerokości 110 cm, w które zostały zawinięte Jego zwłoki. Na Całunie jest odbity fotograficzny, trójwymiarowy negatyw przodu i tyłu ciała, natomiast liczne ślady krwi grupy AB są w pozytywie. Obraz jest anatomicznie perfekcyjny i współczesna nauka nie jest w stanie go odtworzyć. Ciało musiało w tajemniczy sposób przeniknąć przez płótna grobowe, gdyż nie ma żadnych śladów odrywania, a krwawe strupy i struktura tkaniny są nienaruszone. Ojciec Święty Jan Paweł II nazwał Święty Całun Turyński „szczególnym świadkiem Paschy: Męki, Śmierci i Zmartwychwstania” (13.04.1980 r.). „Dla człowieka wierzącego – mówił Jan Paweł II – istotne jest przede wszystkim to, że Całun to zwierciadło Ewangelii (…). Całun jest znakiem naprawdę niezwykłym, odsyłającym do Jezusa, prawdziwego Słowa Ojca…” (24.05.1998 r.).

Zmartwychwstający Jezus zostawił również odbicie swojej twarzy na Całunie z Manoppello. Jest wielce prawdopodobne, że podczas Zmartwychwstania Chrystusa miało miejsce tajemnicze promieniowanie, które spowodowało utrwalenie się wizerunku twarzy na przezroczystym, cieniutkim welonie z bisioru położonym na głowie zmarłego Jezusa. Naukowcy przypuszczają, że ten sam rodzaj energii spowodował odbicie przodu i tyłu martwego ciała Jezusa na Całunie Turyńskim.

Wszystko wskazuje na to, że to sam Wcielony Bóg zostawił nam dwa wstrząsające obrazy swojego Boskiego Oblicza: jeden na Całunie Turyńskim, a drugi na Chuście z Manoppello. Są one zapisem kulminacyjnego momentu w historii ludzkości, w którym dokonało się definitywne zwycięstwo nad szatanem, grzechem i śmiercią. Syn Boży, stając się prawdziwym człowiekiem, mógł jako Bóg wziąć w swoje człowieczeństwo grzechy wszystkich ludzi: „On się obarczył naszym cierpieniem, (…) On dźwigał nasze boleści” (por. Iz 53, 4). Z dziejów każdego człowieka przejął wszystkie grzechy i śmierć. Będąc sam bez grzechu, doświadczył, jak strasznym cierpieniem jest grzech. W największym cierpieniu, w doświadczeniu największego zła podczas Męki i Śmierci na krzyżu, Jezus był doskonale posłuszny Ojcu i w ten sposób przezwyciężył grzech i śmierć, otrzymując od Ojca dar zmartwychwstałego życia.

Wizerunek twarzy na Chuście z Manoppello oraz odbicie przodu i tyłu martwego ciała na Całunie Turyńskim nie zaistniały na skutek bezpośredniego kontaktu ciała z płótnem, ale dzięki cudownej Bożej interwencji w trakcie Zmartwychwstania Chrystusa. Otrzymaliśmy cudowny zapis kolejnych etapów uwielbienia Chrystusowego człowieczeństwa. Na Całunie Turyńskim został utrwalony obraz jeszcze martwego ciała Jezusa, ale już w momencie rozpoczynającego się procesu Jego uwielbienia. Ciało już zaczęło emanować tajemniczą energię, która z niezwykłą precyzją spowodowała utrwalenie się na płótnie wizerunku całego ciała w fotograficznym negatywie.

Natomiast na Chuście z Manoppello został utrwalony wygląd twarzy już żyjącego Jezusa w fotograficznym pozytywie, ale jeszcze przed zakończeniem procesu Jego uwielbienia, ponieważ widać na twarzy ślady ran i opuchnięć. Kiedy po raz pierwszy widzi się Oblicze z Manoppello, może się zrodzić uczucie zawodu, gdyż nie jest Ono tak piękne, jak byśmy tego oczekiwali. Trzeba mieć jednak świadomość, że jest to Twarz Jezusa zmartwychwstającego, a więc jeszcze nie w pełni uwielbionego. Piękno Zmartwychwstałego Jezusa nieskończenie przekracza wszelkie nasze wyobrażenia. Będziemy Go mogli oglądać i w pełni się Nim cieszyć dopiero w niebie. Oblicze z Manoppello jest twarzą zmartwychwstającego Chrystusa, w momencie Jego przechodzenia ze śmierci do życia. Dokonywało się wtedy całkowite przeobrażanie zmaltretowanego w męce i śmierci na krzyżu ciała Jezusa, który dobrowolnie został „przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy (…). Nie miał On wdzięku ani też blasku, aby na Niego patrzeć, ani wyglądu, by się nam podobał. Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi (…) jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa, wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic” (Iz 53, 5.2b-4).

Twarz z Manoppello jest obliczem zmartwychwstającego Chrystusa, ale jeszcze ze śladami męki, a więc w procesie uwielbienia, całkowitego przeobrażenia, „przyodziewania się tego, co zniszczalne, w niezniszczalność, tego, co śmiertelne, w nieśmiertelność” (por. 1 Kor 15, 53).

Boskie Oblicze z Manoppello sprawia wrażenie, jakby zostało namalowane światłem; zmienia swój wyraz w zależności od kąta patrzenia i od rodzaju oświetlenia. Tylko w świetle słonecznym nabiera pełnego wyrazu i piękna.

Najstarsza nazwa obrazu z Manoppello to acheiropoietos, która wskazuje na fakt, że nie został namalowany on ludzką ręką, a więc jest dziełem samego Boga. Oblicze z Manoppello ukazuje prawdziwe Oblicze Boga. Pan Bóg zostawił nam czytelny obraz prawdy o swoim Wcieleniu, śmierci i Zmartwychwstaniu. Przez ten obraz jednoznacznie potwierdził, że rzeczywiście stał się prawdziwym człowiekiem, że wziął na siebie wszystkie nasze cierpienia i grzechy, że prawdziwie umarł i zmartwychwstał, aby nas uwolnić od grzechu i śmierci oraz doprowadzić do pełni szczęścia w niebie.

Boskie Oblicze z Manoppello jest rzeczywiście niezwykłą relikwią zmartwychwstającego Pana. Jej największym zadaniem jest wskazywanie nam wszystkim na rzeczywistą obecność Osoby Zmartwychwstałego w tajemnicy Eucharystii. „Eucharystyczna Hostia jest »chlebem całunowym«, w którym ukrywa się Bóg” – pisał św. Tomasz z Akwinu. Eucharystia jest naszym największym skarbem, gdyż jest to sam Jezus, który pragnie się dzielić z nami swoim zmartwychwstałym życiem, uzdrawiać wszystkie nasze choroby ducha i ciała.

Tak mówił Pan Jezus św. Faustynie: „Pragnę jednoczyć się z duszami ludzkimi; rozkoszą Moją jest łączyć się z duszami. Wiedz o tym, córko Moja: kiedy przychodzę w Komunii św. do serca ludzkiego, mam ręce pełne łask wszelkich i pragnę je oddać duszy, ale dusze nawet nie zwracają uwagi na Mnie, pozostawiają Mnie samego, a zajmują się czymś innym. O, jak mi smutno, że dusze nie poznały miłości. Obchodzą się z Mną jak z czymś martwym” (Dz. 1385).

Wizerunek Oblicza Jezusa na Całunie Turyńskim, na Chuście z Manoppello i przede wszystkim w eucharystycznej Hostii zaprasza nas wszystkich do codziennej wytrwałej modlitwy i adoracji. Jednak „do pełnej kontemplacji oblicza Pańskiego – pisze Jan Paweł II – nie możemy dojść o własnych siłach, ale jedynie poddając się prowadzeniu łaski. Tylko doświadczenie milczenia i modlitwy stwarza odpowiednie podłoże, na którym może dojrzeć i rozwinąć się bardziej prawdziwe, adekwatne i spójne poznanie tajemnicy, najwznioślej wyrażonej w dobitnych słowach ewangelisty Jana: »A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy« (J 1, 14)” (list apostolski Novo millennio ineunte).

Kardynał Meisner z Kolonii po przeczytaniu książki Boskie Oblicze. Całun z Manoppello napisał: „Tym, co mnie osobiście najbardziej poruszyło w tej książce, jest fakt, że tak zwane Oblicze z Manoppello dokładnie pokrywa się z wizerunkiem utrwalonym na Całunie z Turynu. O ile jednak w Turynie jest to oblicze malowane męką, o tyle to oblicze – jak powiedziałem: całkowicie pokrywające się z wizerunkiem z Turynu – malowane jest mocą wielkanocnego zwycięstwa. »Bóg żyje, Chrystus zmartwychwstał« – takie jest orędzie tej książki. I dlatego tę książkę warto przeczytać. Jest ona wielkim darem na początek nowego tysiąclecia... W swoim brewiarzu mam małą reprodukcję Całunu z Manoppello i zanim rozpocznę modlitwę, zawsze spoglądam w oczy Jezusa. A On patrzy wprost w nasze serce. Jezus nie patrzy jak policjant czy oficer śledczy, lecz Jego spojrzenie napełnia nas odwagą. Jeśli to prawda, że najkrótszą drogą do spotkania dwojga ludzi jest spojrzenie, o ileż bardziej dotyczy to spotkania człowieka z Bogiem. Spojrzenie jest najkrótszą drogą do spotkania między Bogiem a człowiekiem. Muszę przyznać, że w zrozumieniu tej prawdy bardzo pomogło mi właśnie spotkanie z Całunem z Manoppello. Kiedy spojrzałem na to zagadkowe płótno – które jest tak cienkie, że z daleka w ogóle go nie widać, że aby je zobaczyć, musimy stanąć przed nim na wyciągnięcie ręki – poczułem głębokie wzruszenie… Oblicze Jezusa z Manoppello bardzo głęboko odbiło się w mojej duszy”.

-- ks. Mieczysław Piotrowski TChr, Miłujcie się, Nr 4/2006



Manoppello. Chusta w relikwiarzu [wymiary bez ram: 17cm x 24cm]



Tak wygląda Święte Oblicze z Manoppello - pod światło (wizerunek można oglądać z dwóch stron). Niewielka chusta [wym. 17cm x 24 cm] jest utkana z bardzo dziwnego materiału. Jest cienki jak pajęczyna i przejrzysty jak nylonowa pończocha. W cieniu ma grafitowoszary kolor, a w świetle jarzeniówek miodowozłoty. W jasnym świetle dnia twarz mężczyzny na obrazie robi się trójwymiarowa, jak na dzisiejszych hologramach. – Całun jest tak delikatny, że wydaje się, iż po zwinięciu go można by go zmieścić w łupince włoskiego orzecha – mówi Badde. Dziennikarz ustalił najpierw, że to najprawdopodobniej bisior, zwany też morskim jedwabiem. Była to najdroższa tkanina starożytności. Jest o wiele delikatniejsza niż zwykły jedwab. Dzisiaj żyje już tylko jedna kobieta na świecie, która umie go wytwarzać. Badde dotarł do niej. To Chiara Vigo z wyspy Sant Antioco koło Sardynii. Przodkami Chiary byli Fenicjanie i Chaldejczycy. To właśnie te ludy przekazywały sobie „przepis” na morski jedwab. Żeby pozyskać nici bisioru, trzeba nurkować po żyjącego w Morzu Śródziemnym wielkiego małża – przyszynkę szlachetną. Mierzy on do 90 cm długości. Morski jedwab powstaje z wydzieliny jednego z jego gruczołów. Chiara Vigo potwierdziła, że chusta z Manopello to bisior, i to najdelikatniejszy jaki w życiu widziała. Wyjaśniła też dziennikarzowi, że bisior można co prawda zafarbować purpurą, ale jest fizycznie niemożliwe namalowanie na nim czegokolwiek. Obraz nie jest też odbiciem twarzy. Bo gdyby był, to wizerunek miałby zupełnie inne proporcje, odbicie byłoby bardzo rozciągnięte i rozmyte. Jakim cudem powstał więc ten wizerunek? Siostra Blandina widzi to tak: – Wizerunki z Turynu i Manopello są i zawsze pozostaną zagadką. Są one wynikiem cudu, jakkolwiek niechętnie używa się dziś tego słowa, zwłaszcza w kręgach znanych mi teologów – powiedziała Paulowi Badde. [Paul Badde "Boskie Oblicze", Polwen, Radom 2006]



500 lat Świętego Oblicza z Manoppello (1506-2006)



Benedykt XVI w Manoppello 1-09-2006. [►powiększenie]



"Szukać oblicza Chrystusa"
Benedykt XVI w Manoppello, 1-09-2006 [fragmenty przemówienia]

Drodzy bracia i siostry!

Pragnę przede wszystkim podziękować Panu za to dzisiejsze spotkanie, tak proste i rodzinne, w miejscu, gdzie możemy rozmyślać nad misterium miłości Bożej, kontemplując Ikonę Świętego Oblicza (...).

Gdy kilka chwil temu trwałem na modlitwie, myślałem o dwóch pierwszych Apostołach, którzy pobudzeni przez Jana Chrzciciela nad brzegiem Jordanu, poszli za Jezusem, jak czytamy na początku Ewangelii św. Jana (por. J 1, 35-37). Ewangelista opowiada, że Jezus odwrócił się i spytał ich: Czego szukacie? Oni odpowiedzieli: Rabbi, gdzie mieszkasz? A On: Chodźcie, a zobaczycie (por. J 1, 38-39). Tego samego dnia ci dwaj, którzy poszli za Nim, zdobyli niezapomniane doświadczenie, które doprowadziło ich do wyznania: Znaleźliśmy Mesjasza (J 1, 41). Ten, którego kilka godzin wcześniej uważali za zwykłego „rabbiego”, zyskał teraz określoną dokładnie tożsamość - Chrystusa oczekiwanego od wieków. Ale jak długą drogę mieli jeszcze w rzeczywistości przed sobą ci uczniowie! Nie byli w stanie nawet wyobrazić sobie, jak bardzo tajemnica Jezusa z Nazaretu może być głęboka; jak bardzo Jego Oblicze może okazać się nieprzeniknione i niepojęte. Tak bardzo, że po trzech latach, które razem przeżyli, Filip, jeden z nich, usłyszy podczas Ostatniej Wieczerzy: Tak długo jestem z wami i jeszcze Mnie nie poznałeś, Filipie? A następnie słowa, które wyrażają całą nowość objawienia Jezusa: Kto zobaczył mnie, zobaczył i Ojca (J 14, 9). Dopiero po męce, kiedy spotkają Go zmartwychwstałego, kiedy Duch oświeci ich umysły i serca, Apostołowie zrozumieją znaczenie słów wypowiedzianych przez Jezusa i uznają Go za Syna Bożego, Mesjasza obiecanego dla zbawienia świata. Dopiero wtedy staną się Jego niezmordowanymi wysłannikami, odważnymi świadkami aż do męczeństwa.

Kto zobaczył Mnie, zobaczył i Ojca. Tak, drodzy bracia i siostry, aby zobaczyć Boga, trzeba poznać Chrystusa i pozwolić się ukształtować przez Jego Ducha, który prowadzi wierzących do całej Prawdy (por. J 16, 13). Kto spotyka Chrystusa, kto pozwala się Mu pociągnąć i jest gotowy, by kroczyć za Nim aż do ofiary ze swego życia, doświadcza osobiście, jak On na krzyżu, że tylko ziarno, które zostanie wrzucone w ziemię i obumrze, przynosi plon obfity (por. J 12, 24). Taka jest droga Chrystusa, droga miłości całkowitej, która zwycięża śmierć: kto nią kroczy i nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne (por. J 12, 25). Znaczy to, iż żyje w Bogu już na tej ziemi, pociągnięty i przekształcony przez wspaniałość Jego Oblicza. Takie jest doświadczenie prawdziwych przyjaciół Boga, świętych, którzy rozpoznali i umiłowali w braciach, zwłaszcza tych najbiedniejszych i najbardziej potrzebujących, Oblicze Boga kontemplowanego przez długi czas z miłością w modlitwie. Święci są dla nas pociągającymi przykładami do naśladowania; przekonują nas, że jeśli kroczymy wiernie tą drogą, drogą miłości, także my, jak śpiewa psalmista, będziemy nasyceni obecnością Boga (por. Ps 17, 5).

Jesu... quam bonus te quaerentibus! - „Jak dobry jesteś, Jezu, dla tego, który Cię szuka!” Tak śpiewaliście przed chwilą, wykonując starożytny hymn Jesu, dulcis memoria, który jest przypisywany św. Bernardowi. Jest to hymn, który nabiera szczególnej wymowy w tutejszym sanktuarium poświęconym Świętemu Obliczu i który przywołuje na pamięć Psalm 23: Oto pokolenie, które Go szuka, które szuka Jego Oblicza Boga Jakuba (w. 6). Ale jakie jest to pokolenie, które szuka Oblicza Bożego? Jakie pokolenie jest godne, aby wstąpić na górę Pana i stanąć w tym świętym miejscu? Psalmista wyjaśnia: to są ci, którzy mają ręce nieskalane i serce czyste, którzy nie wypowiadają kłamstw i nie przysięgają fałszywie przeciw bliźniemu (w. 3-4).

A zatem, aby wejść w komunię z Chrystusem i kontemplować Jego Oblicze, aby rozpoznać Oblicze Pana w obliczu braci i w różnych doświadczeniach codzienności, niezbędne są ręce nieskalane i serce czyste. Ręce nieskalane, tzn. egzystencje oświecone prawdą miłości, która zwycięża obojętność, zwątpienie, kłamstwo i egoizm; ponadto konieczne są serca czyste, serca pociągnięte Bożym pięknem, jak mówi mała Teresa z Lisieux w modlitwie do Świętego Oblicza, serca, na których jest odciśnięte Oblicze Chrystusa (...).

„Szukam Oblicza Twego, Panie”. Szukanie Oblicza Chrystusa ma być centralnym pragnieniem wszystkich chrześcijan. W istocie to właśnie my jesteśmy pokoleniem, które teraz szuka Jego Oblicza, Oblicza Boga Jakuba. Jeśli wytrwamy w poszukiwaniu Oblicza Chrystusa, na końcu naszego ziemskiego pielgrzymowania On sam, Jezus, będzie naszą radością wieczną, naszą odpłatą i chwałą na wieki. Sis Jesu nostrum gaudium, / qui es futurus praemium: / sit nostra in te gloria, /per cuncta semper saecula.

Oto pewność, która ożywiała świętych tego regionu, pośród których chcę wymienić w sposób szczególny Gabrielę od Matki Bożej Bolesnej i Kamila z Lellis. Do nich biegnie nasze pełne szacunku wspomnienie i nasza modlitwa. Szczególnie pobożną myśl kierujemy teraz do Królowej wszystkich świętych, do Maryi Dziewicy, którą czcicie w różnych sanktuariach i kaplicach rozsianych po wzgórzach i górach Abruzji. Niech Matka Boża, na której obliczu bardziej niż u jakiegokolwiek innego stworzenia uwidaczniają się rysy Słowa Wcielonego, czuwa nad rodzinami i parafiami, nad miastami i narodami całego świata. Niech nam pomaga Matka Stworzyciela, by szanowano także naturę, wielki dar Boga, jaki tutaj możemy podziwiać, patrząc na wspaniałe góry wokół. Ten dar jednak jest coraz bardziej narażony na poważne zagrożenia degradacji środowiska i tym bardziej powinien być chroniony i otaczany opieką (...).

Drodzy bracia i siostry! Jeszcze raz dziękuję za waszą obecność. Wam wszystkim i waszym bliskim błogosławię słowami starożytnej formuły biblijnej: Niech Pan was błogosławi i strzeże. Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad wami, niech was obdarzy swą łaską. Niech zwróci ku wam oblicze swoje i niech was obdarzy pokojem (Lb 6, 24-26). Amen!

-- Tłum. ks. Mirosław Mejzner SAC [www.opoka.org.pl]
Fragmenty przemówienia Ojca Świętego wygłoszonego podczas pielgrzymki do Manoppello 1 IX 2006.



Film DVD o wizycie Benedykta XVI w Manoppello 1-09-2006 r.



Panorama Manoppello ►[na mapie] 6,8 tys. mieszk. w 2009 r. - miejscowość w Abruzji, w Apeninach Środkowych (25 km na płd-wsch. park narodowy masywu Majella z Monte Amaro 2793 m n.p.m.). Manoppello leży 180 km na wschód od Rzymu oraz 23 km na płd.-zach. od Pescary (wybrzeże Adriatyku). [Foto: Flickr]powiększenie



Sanktuarium Świętego Oblicza przy klasztorze ojców kapucynów OFM Cap w Manoppello. Współrzędne GPS: [42° 14' 59.52" N] x [14° 3' 44.07" E] Św. Ojciec Pio, również kapucyn, powiedział kiedyś: "Święte Oblicze w Manoppello to z pewnością największy cud, jaki mamy". [foto: Panoramio] powiększenie




"Boskie oblicze" - film Grzegorza Górnego i Leszka Dokowicza [produkcja Mirar dla TVP1, 2006 r., czas 29 minut] część 1 - [10:04]




Część 2 - [10:00]




Część 3 - [8:58]



Ołtarz w Sanktuarium Świętego Oblicza w Manoppello. W środkowym oknie, nad tabernakulum, widoczny relikwiarz z chustą z bisioru [►powiększenie]



"Autoportret Jezusa" - rozmowa z Paulem Badde, autorem sensacyjnej książki [tłum. Artur Kuć, Sekty i Fakty]
"Powrót przed Boskie Oblicze" - rozmowa z ojcem Carmine Cucinelli OFMCap, kustoszem sanktuarium w Manoppello [Niedziela, Nr 10/2010]
"Jestem tu, aby adorować i kontemplować Oblicze Wcielonego Boga" - rozmowa z siostrą Blandiną Paschalis Schlömer – niemiecką trapistką, prowadzącą pustelnicze życie przy sanktuarium Świętego Oblicza w Manoppello [Niedziela, Nr 12/2010]
www.voltosanto.it [strona Sanktuarium Świętego Oblicza w Manoppello]
www.sr.blandina.ofm.li/ [strona siostry Blandiny Paschalis Schlömer]



Mój poprzedni artykuł w tym temacie: "Całun Turyński" - 16-05-2010


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz